Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Prolog
[...]Długowyczekiwanymomentwreszcienastąpił.Słońce
schowałosięzawzgórza,skałystraciłyblask,aokrągDębowejPolany
pogrążyłsięwmroku.Natensygnałjeżerozbiegłysięwzdłużściany
lasuirozpoczęłyprzygotowaniadonocnejuroczystości.Należało
ściągnąćwwyznaczonemiejscejaknajwięcejgałęzi,anastępnie
ułożyćjenaziemitak,abypowstałznichdobrzewidoczny
icharakterystycznyznak.
Aron,seniorgromady,wiedziałotymnajlepiejidlategozwielką
pieczołowitościąpilnował,bywszystkozostałonależyciewykonane.
Chodziłmiędzygałęziamiiprzesuwałje,tworzącznichcorazbardziej
rozpoznawalnykształt.Gdywreszciepracazostałaukończona,
ciemnościniemalcałkiemogarnęłypolanę.Całagromadazebrałasię
wokołoiwmilczeniuwyczekiwała.
Niktniewiedział,jakdługomożetopotrwać.Nawetsenior
iprzewodnicytrwaliwbezruchu,wyczekującnaodpowiednisygnał.
Niewidocznydlanich,musiałjednaknastąpić,gdyżAronporuszyłsię
nerwowo,anastępniepowolipodszedłdostaregodębu,którego
szerokipieńwyraźnieodcinałsięodścianylasu.Towielkiedrzewo
miałodlacałejgromadyszczególneznaczeniewswoimwypalonym
przezpiorunispróchniałympniukryłoichnajcenniejszeskarby,wtym
równieżten,niezbędnydzisiejszejnocy.
Zniknąłwewnętrzudrzewaipochwiliwyszedł,trzymając
wzębachniewielkiezawiniątko.Podszedłnaśrodekpolanyidelikatnie
położyłjepośrodkudrewnianejkonstrukcji,przypominającejwielkiego
jeża.Rozwiązałwłóknistepędytaraku,rozgiąłrulonbrzozowejkory
iwyciągnąłześrodkaniewielkiprzedmiot.Położyłgonaziemi
iwmilczeniuczekał.Połyskującywewnętrznym,rubinowymświatłem
kamykściągnąłnasiebieuwagęwszystkichuczestnikówuroczystości.
Aronzastygłwbezruchuiczekał.Czaspłynąłinicniemąciłospokoju
pogrążonejwmrokupolany.Gdywreszcieksiężycwzbiłsięponad
wierzchołkidrzew,seniorwypowiedziałkilka,niezrozumiałychdla
nikogosłówidelikatniedotknąłleżącegoprzednimkamyka,który
wtymsamymmomenciestraciłswójblaskirozsypałsiętakjakby