Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Chwyciłampodanykawałekpapieruiszybkimi,zdecydowanymi
ruchaminakreśliłamobraz,którywidziałamwgłowie.Łysy
iróżowowłosastalizamoimiplecamiwkompletnejciszy,którą
zakłócałjedynieszumwentylatorów.Gdyskończyłam,obróciłamsię
ispojrzałamnanich.Obojestalipochyleninadmojąpracą,wpatrując
sięwniązniemymzachwytem.
–Olaska–wyszeptaładziewczyna.–Masztalent…JestemIris.
–Wyciągnęłarękę.
Łysystał,wpatrującsięwto,conarysowałam.Pochwiliprzeniósł
wzroknamnieipodałmirękę.
–GawinMcDucan.
–Ava.–Przedstawiłamsię.
–Witajnapokładzieizapraszamnałóżeczko.Twojeżyciewłaśnie
nieodwracalniesięzmienia.
Kilkagodzinpóźniej,gdyzałożyłnamojeplecyopatrunek,
pożegnaliśmysięiposzłamdoprzedszkolapoAubrey.Coprawda
naplecachmiałamdopierokontur,alebyłamzniegodumnarównie
mocnojakzfaktu,żeodjutrazaczynamnowąpracę.Feniksnamoich
plecachprężnieprostowałskrzydła,powstajączpopiołów.GdyGawin
goskończy,będzienaprawdęniezwykły.Byłamzupełnietakasamajak
ognistyptak.Spaliłamsiędoszczętnie,gdypochowałammęża,
aodrodziłamsięsilniejszajakomatka.