Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ1
Klinikalalek
IrenaKownackaspojrzałanasiebiewlustrze.Babciny
kapelusz,ogromnyispektakularnieniemodny,lecztakże
pełenosobliwegowdzięku,idealniepasowałdojejurody.
Asymetryczne,powyginanerondodoskonale
współbrzmiałozuciętymirównopowyżejramion
czarnymi,błyszczącymiwłosami,woalkatejsamejbarwy
podkreślałazaśnadzwyczajnąbladośćkarnacjioraz
intensywniekrwistączerwieńszminki.
Jaktomożliwe,żetakiearcydziełosztukimodniarskiej
przeleżałotylelatnadnieszafy,pogrzebaneżywcem
wstarym,zakurzonymkufrze?Niepojęte.PaniKownacka
poprawiłarondoicofnęłasięodwakroki,przyglądającsię
jużnietylesamemunakryciugłowy,ilekobiecie
podrugiejstronielustra.Uznała,żewżałobiejestjej
zdecydowaniedotwarzy,choćpewniematka,gdyby
towidziała,surowobyzatozganiła.
WrodzinieIrenypanowałbowiemdośćcudaczny
przesąd,przymierzanieżałobybezokazjisprowadzało
śmierć.Onasamanatomiast,choćzabobonsprawdziłsię
ponoćnaprzykładziewszystkichciotek,niewierzyła
wprzesądy.Żałobnyczynie,babcinykapeluszwyglądał
poprostuwspaniale!Pasowałdojejurodyjakżadeninny,
azarazemznakomiciekomponowałsięzestonowanymi
strojami,którenosiłanacodzień.
Obejrzałasięjeszczezprofilu,anastępniezpowrotem