Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ2
Preludium
WtymsamymczasiewmieszkaniunaroguKleine
GroschengasseiSchweidnitzerStraßewBreslauznany
pianistaRafałSzczęsnyćwiczyłósmepreludiumChopina.
Copewienczas,wmiaręjakpozwalały
natomikroskopijneprzerwywgalopującychpasażach,
wycierałspoconeczołorękawemkoszuli.Lawiny
pędzącychnutodbijałysięechemodścianitańczyły
wpowietrzu,przeganiająckrążącedookołażyrandola
muchy.Byłytojużostatniećwiczenia,gdyżnazajutrz
RafałmiałwystąpićwOperBreslau.Niemógłwięcsobie
pozwolićjakiekolwiekniedoskonałości.
Fortepianstałprzyokniewychodzącymnakościółśw.
Doroty,StanisławaiWacława.Strzelistydachgotyckiej
budowlizdawałsięwdzieraćwnieboinakłuwając
jeswymiiglicamiotwieraćdrogęstrumieniomgorąca,
którelałysiębezlitośnienarozżarzonedachykamienic
oraznarozpalonybruk.WpewnejchwiliRafałnakrótko
oderwałlewąrękęodklawiatury,bypopchnąćskrzydło
okiennejeszczedalej,anastępniekontynuował
przerwanyutwór.
Wtemdrzwiotworzyłysięzimpetemido
pomieszczeniawpadłamłodajeszcze,choćdość
wyniszczonakobieta,ubranawniebieskiszlafrok.Wdłoni
trzymałaotwartąkryształowąkarafkę,dopołowy
napełnionąpłynemociemnobursztynowymzabarwieniu.