Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
MarcinKrólikRW2010Drzeworóżane
utworzyligettoiprzesiedlilidoniegowszystkichŻydówzmiasta,apotemzaczęli
ichzwozićzpowiatówościennych.Dlatamtychtobyłatylkostacjaprzerzutowado
gazu.NaszychstarszychbraciwwierzezapędzilidorobotywfabryceŁubieńskiego.
Apotem,jakichdocnawyeksploatowali,częśćodesłalidoobozów,areszcie,która
niezmieściłasiędoprzeciążonychtransportów,urządzilikrematoriumwdawnej
drewnianejszkoleim.Staszica.Chybacośkołosetkitamspaliliżywcem.Wśródnich
byliiRosenbaumowie.
Bartekspróbowałtosobiewyobrazićjakoscenęzpowieści,którąmógłby
napisać.Jednakwszystkiesłowawydałymusięzamałedlaoddaniagrozy,którą
przyniosłamyślopaleniuludziżywcem.Przebiegłgodreszcztrwogi–ibynajmniej
niebyłatooklepanafigurastylistycznazopowiadaniaErika-EmmanuelaSchmidta,
jakąmogłabywswojejrecenzjinapiętnowaćAgnieszkaWolny-Hamkało,leczjak
najrealniejszepoczucie,żejegowyobraźniastoiwobecczegoś,cojąprzekracza.
Czegośpodobnegodoznałwliceum,kiedyczytałMedalionyiPożegnaniezMarią
–jegopercepcjaosiągnęłapułap,naktórymmógłjedyniekonsumowaćkreowane
słowamimakabryczneujęcia,niedotykającichistoty.
–Alejakimcudemchłopaksięuratował?–dociekałWaldek.–Jakośudałomu
sięucieczpożaru?Ktośgowyciągnął?
–Napewnowogólegowtejszkoleniebyło–zaoponowałpanRemigiusz.
–Namójgustmogłobyćtak,żestaryRosenbaumzałatwiłmuprzechowanie.
Musieliprzeczuwać,żegettojużdługoniepociągnie.Możeprzeszmuglowalimałego
zadruty?Mieliróżneswojesposoby.Zakilkauncjizłotaniejedengospodarzwewsi
zgodziłbysięprzetrzymaćdzieciaka.Dobrze,żewziąłwłapęiNiemcomnie
sprzedał.Boitakbywało.
Sobotkazabrałczystąkartkęzkupkileżącejprzednimiparomazamaszystymi
pociągnięciamiołówkanarysowałnaniejtabelkędowpisywaniatematówna
przyszłytydzień.Puściłjąwobieg.
20