Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zamiesiącwyjeżdża.Powinnakupićnowyśpiwór.
Poprzednilekkosięnadpalił,gdypostanowiłyzrobić
ogniskotużprzysamymjeziorze.Grzejącstopyowinięte
okryciem,niechcącyprzysunęłajezbytbliskopłonącego
drewna.Naszczęściejejnicsięniestało.Potrzebowała
teżporządnejprzeciwdeszczowejkurtki,swetra,
boczerwcowenocebywałychłodne,ibutów…
Tawyliczankaprzypominałaliczeniebaranów.Gdyniebo
nahoryzonciezaczęłosięprzecierać,ziewnęłaprzeciągle.
Wstałaztaboretuinapalcachwróciładosypialni.Piotr
nawetniedrgnął,gdyułożyłasięwzdłużjegociała.
Przymknęłaoczyiwtuliłanoswszczelinęmiędzy
łopatkamimężczyzny.Oddychałajegospokojem.Kochała
go.Nie,niemożegoskrzywdzićiodejść.Ichżycietonie
kiepskidramat.Niemaprawategozrobić.Musidalejgrać
swojąrolę.Jeśliwystarczającosiępostara,onniczegonie
zauważy.
Czasamirozpraszałasięiwspomnieniazacieniały
otaczającąjąrzeczywistość,jakciemnechmury
zasnuwałyczystebłękitneniebo.Malującasięnajej
twarzyrozpaczalarmowałaPiotra,któryrzucałwszystko,
byrozbawićswojąukochaną.Ilejeszczewytrzyma?Kiedy
skończysięjegocierpliwość?Wolałasamaodejść,nim
ontozrobi,aleczypotemniebędzieżałowała?Zanicnie
chciałagoskrzywdzić.
–Kochanie,wstawaj,spóźniszsię.
MateraczlewejstronyugiąłsiępodciężaremPiotra.
Znajomyzapachbalsamupogoleniuzmusił
jądootwarciaoczu.Zamrugała,byodzyskaćostrość
widzenia.
–Niemiałemsumieniaciębudzić,zrobiłemzakupy,ale
muszęjużwyjść.Naktórądzisiajmasz?
–Odbieramdwiegodziny,więcdopieronajedenastą.
Pracowałampodczasurlopu,pamiętasz?–Podźwignęła