Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zdecydowanymsprężystymkrokiemominąłkatafalk,podszedł
dokobietyiprzysiadłobokniejnawolnymkrześle,uchyliławoalki,
mógłmusnąćswymipalcamijejpoliczek,poczymwoalkaopadła,
ksiądzzaśwyprostowałsięiterazsiedziałsztywnorówniejakona,
zdłońmirównoułożonyminakolanach.Milczeli.Możesięmodlili,
amożejednakrozmawialiniedostrzegalnie,niesłyszalnymprzezemnie
szeptem.Kimbylidlasiebierodzeństwem,krewnymi,przyjaciółmi?
Samsiędziwiłemswojejciekawości.Takczyinaczejnićichwiążąca
byławidoczna.Kiedyweszlikarawaniarze,obojenatychmiast
podnieślisięzkrzeseł,ksiądzudałsięzpowrotemdozakrystii,
ażałobnicaszybkosięprzeżegnawszyskierowałasiękuwyjściu
wysoka,szczupła,wpustymkościeległośnorozbrzmiewałrytmiczny
stukotjejobcasów.Terazijamogłemwreszcieopuścićchórikościół.
Zamkniętotrumnę,skręcającśrubamijejkorpuszwiekiem.
Wkruchciewirowałopowietrzepachnącejesieniąidymempapierosów
palonychprzezżałobnikówstojącychwgrupkachnaprzykościelnym
placyku.Niezdecydowanycodoswegoudziałuwdalszejczęści
pogrzebunieznanegomiczłowieka,nadalzaintrygowanytajemnicą
stosunkuwiążącegokobietęzksiędzem,scenkąustópnieboszczyka,
naglejakbymoprzytomniał,dostrzegającabsurdmojejdociekliwości.
Niebrałempoduwagęrealiów,tylkojakieśfantastyczne,zgoła
abstrakcyjnedziwaczneobrazypojawiającesięiwtejsamejchwili
znikające,wtymstaniezmąconejpercepcjiskryłemsięwcieńbuków,
mijającgrupkęrozgadanychprzyciszonymigłosamiludziwczerni.
Srebrnokorebukiotaczająceświątynięodgradzałodulicywysoki
parkanzozdobniekutychprętówzakończonychwygiętymi
nazewnątrzostrymijakuwłócznigrotami.Dobiegłomniegruchanie
gołębi.Naokiennymparapeciekościelnejwieżyprzycupnęłydwie
płowoszaresynogarlice,gardłując,cosił.Nawprostbramyogrodzenia,
stałstaroświeckikarawan,zaktórymjużformowałsiękondukt.Dwa
karekoniepodkrótkimiczarnymiczaprakamizfrędzlami,wczarnej
lakierowanejuprzężypołyskującejwsłońcu,potrząsałyłbami,nadich
czołamichwiałysięzdobiącejekityzczarno-białychpiór.Mosiężne
kółkaprzyuprzężydelikatniepodzwaniaływminorowejtonacji,gdy
jawciążsięwahałem:dołączyćdożałobników,czyzająćsięswoimi
sprawami.Odtychprzemyśleńodwróciłmojąuwagętwardystukot