Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wskazywałjedenastąpięć.Inazajutrztaksamo.
Stojącyzegarwmiejscupublicznymtoniejestcoś,cobymogło
robićszczególnewrażenie,więcsięprzyzwyczaiłeminiezwracałem
uwagi.
Alektóregośrazuzłapałemsięnatym,żeporównujęczasnamoim
ręcznymzegarkuztymnaścianie,wskazującymjedenastąpięć.Nie
wiedziałem,skądtenodruch?Czystąd,żejakjużgdzieśjestzegar
duży,tosięmałyznimporównuje,czystąd,żerobisiętowszędzie
tam,gdziedwazegary?
Jednakmójodruch,czułemto,brałsięzczegośinnego,zjakiegoś
realnegoimpulsu.Przyczaiłemsięwsobie,żebytenimpulsuchwycić,
rozpoznać.Udałosię:zerkałemnazegareknaręku,słysząctyknięcie
innegozegara.Mechaniczne,równomierne.
Spojrzałemnaścianę.Wisiałnaniejtylkotenjedenastapięć.Ale
usłyszałemteżito,copowinienemsłyszećświadomieodpoczątku,
acopodpowiedziałmidopierosłuchuwolnionyodwzroku:zegar
tykał.Zregularnościącodominuty(sprawdziłemusiebie
nasekundniku).Tykał,choćwskazówkinieruszałysięzmiejsca,nie
przesuwałyaniowłos.
Przezkilkadnichodziłemjeszczedowypoczywalni,siadałem
wswoimkącie,starałemsięczytać.Aleimbardziejniepatrzyłem
nazegar,tymbardziejgosłyszałem.Niegubiłwswoimbezruchu
żadnejminuty.
Potemzrobiłosięchłodno,deszczowo.Wentylacja
wwypoczywalninadmierniewyziębiałapomieszczenie.Uznałem,
żetodobrypowód,żebytamwięcejniebywać.
Balkon
Wmoimdomusanatoryjnympamiętającym,jakwiększość
domówwuzdrowisku,niemieckichkuracjuszywsłomkowych
panamach,ichżonyzbiałymiparasolkamiiichdzieciwmarynarskich
ubrankachwillowo-pałacykowaneosecesjawykwitałafikuśnymi
balkonamiogiętych,żelaznychbalustradkach.Natychbalkonach
wysiadujesiędlaprzyjemności,aleidlazasady.
Zwłaszczawieczorem,poostatnimspacerze,kiedymożnajeszcze
złapaćpromyczeksłońcaalbozapalićpapierosa,bezobawy,żesiostra
oddziałowapoczujedym.