Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Pokiwałemgłowąiwłączyłemkierunkowskaz,aby
skręcićwdocelowąulicę.
Zawybrednyjesteś.Takaseksiblondyna,atyco?
Amoże…
Jesteśmynamiejscu.Oliwiaprzerwaławywody
Pawła.
Idobrze,bomiałemostatniodośćsugestiiodnośnie
domojejorientacjiseksualnej.Tymbardziejnie
potrzebowałemtakichinsynuacjiodrasowego
homoseksualisty.Jeszczegotówrozpuścićplotkiwswoim
gronieisprowadzićminagłowęniepożądanych
adoratorów.
OLIWIA
A
twarzyczkimałejdziewczynki.Wpołączeniuzogoloną
żścisnęłomniewpiersinawidokwychudzonej
główką,zakrytąbiałąchustą,wyglądałajakzabiedzone
zwierzątko…Teoretyczniewiedziałam,żenaoddziale
onkologicznymzastanęniezbytradosnewidoki,aleitak
niezdołałamsięprzygotowaćpsychicznie.Musiałam
nachwilęsięodwrócić,żebyotrzećpierwsząłzę.Szlag!
Podobnotusamegrzecznedzieci?zagrzmiał
Pablo,wkraczającdosali.Czytoprawda?
Taaak!odpowiedziałmuchórsześciugłosików.
Notosięcieszę!Wkońcutenworekbędzietrochę
lżejszy.Mójprzyjacielzacząłrozwiązywaćczerwonywór
zprezentami.Tylkoniewiem,codlakogo…Chyba
potrzebujępomocy.
Zgodniezustaleniamipodeszłamdoniegoizaczęłam
wyciągaćprezenty.Obracałamwrękachpudełko
zklockamiLEGO,marszczącprzytymbrwi.
Ktomożelubićbudowanietoruwyścigowego…
Udawałamkonsternację.Możety?
Naokosześcioletniadziewczynapokręciłagwałtownie
głową.