Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
11grudnia
MAKSYMILIAN
T
alemimousilnychstarań,nieudałomisięskojarzyć,
anowadziewczynawydawałamisięjakaśznajoma,
skądmógłbympamiętać.
NatomiastPawełniemiałztymproblemu.Jaktylko
zobaczył,padlisobiewramiona,bookazałosię,
żechodzilidojednejklasywpodstawówce.Chybasię
wówczasprzyjaźnili.Nieżebympodsłuchiwał,aleskoro
witalisięwmojejobecności,tosiłąrzeczyconiecosię
dowiedziałem.Wtymteżmomenciezorientowałemsię,
kimbyłaOliwiawnuczkązałożycielkinaszejfundacji.
Niemiałemszanswcześniejjejpoznać,bomieszkała
zagranicą.
Szefie,dzisiajszpitaldziecięcyczyoddział
onkologiczny?Pawełusadowiłsięnaprzednimsiedzeniu
pasażera.Cośwczorajmówiłeś,aleniepamiętam…
Bomnieniesłuchaszzauważyłem.
Słucham.
Słyszysz,aleniesłuchasz.Toróżnica.
Pawełmachnąłrękąizacząłzakładaćnatwarzbiałą
brodę.ZamłodybyłnaMikołaja,alenikogoinnegowtym
rokuniemieliśmywodwodzie.Musiałemskombinować
sztucznybrzuch,asamPawełmiałpilnowaćswojego
głosu,abybrzmiałdostojniej.Jegonaturalnytonbyłzbyt
wysoki,choćwciążniebyłemprzekonany,czytonie
efektpróbyprzypodobaniasięjegonowemupartnerowi.
Podobnotenlubił„dziewczęcych”chłopców,anietych
kipiącychtestosteronem.Pawełstarałsięwięc,jakmógł,