Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
iległanaposadzce,opierającnogiodrewnianyregał.
–Rety,jakdobrze!Wkońcusięwyśpię!–zawołała
zradością,unoszącdłoniekuniebu.–Musimytylko
ustalić,gdzieurządzimyłazienkę…Możebytakpoprosić
któregośzestrażników,żebyprzyniósłnamwiadro…?
Natalkaniemogłauwierzyćwłasnymuszom.Dotej
porywszystkiesiostrywydawałyjejsiętakpoukładane
ipoważne,aterazobokniejleżałajednaznichimówiła
cośotoalecieiowiadrze.Siostraodgadłajejmyśli
izaśmiałasięuroczo.Zmieniłabarwęgłosu,dająctym
samymNatalcedozrozumienia,żesobieżartuje,
iprzemówiłakomicznie,naśladującakcentprostej
wiejskiejdziewki:
–Acopanienkasobiemyśli?!Żejakjużwkomórce
zamieszka,todołazienkijużnietrzebabędzie?Jawłaśnie
przejawiamzdrowyrealizmiwiem,żesiężycianie
oszuka!Lepiejterazowiadrzepomyślećniżpopółnocy…
Atakmiędzynami…Naobiadzjadłamnieświeżej
kapusty…
Natalkaniemogładłużejzachowaćpowagiiparsknęła
głośnymśmiechem.
–No,widzę,żehumorwraca!Todobrze!–przemówiła
siostrajużnormalnymgłosem.–Ztąkapustą
tożartowałam,alecodotego,żesięwyśpię…byłam
śmiertelniepoważna.Bardzocidziękuję,bonaprawdę
potrzebujęsnu.Nieobraziszsię,jaksięterazzdrzemnę?
TakwogóleMonikajestem–rzekłaiwyciągnęławstronę
uczennicyotwartądłoń.
–Natalia–przedstawiłasięzuśmiechemdziewczyna.