Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wątpliwości,żetoniebyłyżarty.Strażnicy,nieprzywykli
nacodzieńdotakichwyzwań,mieliterazniezłą
zagwozdkę.Niechcącnasiłęzmuszaćdziewczynyalbo
tymbardziejfizyczniewyganiaćjejwtymstanie
zbezpiecznegodlaniejmiejsca,debatowalimiędzysobą,
conależyzrobić.Narazie,żebyzaoszczędzićdziecku
wstydu,nikogoniewpuszczanonakorytarz.Gdy
przyszedłczasnapodjęciedecyzji,strażnicydoszli
downiosku,żetrzebaodprawićpozostałedziecibez
Natalki.Jedenznichudałsięwrazzgrupądoosady,
byocałejsprawiedyskretnieopowiedziećRozalii
iumądrejkobietyzasięgnąćrady.
–Kobietymająnaturalnąmądrośćwtychsprawach
iwiedzą,jakpostępowaćznastolatkami–oświadczył
jedenzestrażników.–My,mężczyźni,możemytylko
narobićbigosu.
GdytylkoprzełożonaCórekPustynidowiedziałasię
ocałejsprawie,zaśmiałasię,kręcączniedowierzaniem
głową.
–Powiedziała,żechcepoduszkęikoc?Żezamieszka
wschowku?!
–Takpowiedziała,wielebnamatko–potwierdził
strażnik,którybyłnaocznymświadkiemtychwydarzeń.
–Alemasilnycharakter–przyznałazuznaniem
Rozalia.–Namiejscujestprzeszłopięćdziesięciurosłych
mężczyzn,austąpićmusieliprzedjednymdzieckiem.
Strażnik,któremuniepodobałsiękierunek,wktórym
zmierzałatarozmowa,odchrząknąłznacząco
iprzemawiającjużniecobardziejstanowczymtonem,