Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
paszczy.Musiałzwrócićsiędodziewczynkidoobcejdziewczynki,
dosierotyzpytaniem,dlaczegoniejestchłopcem.Westchnąłciężko
iwolnymkrokiemruszyłwjejstronę.
Jużwchwiligdyporazpierwszyprzechodziłobokniej,utkwiła
weńwzrok,terazMateusz,zbliżającsię,znowupoczułnasobiejej
spojrzenie.
Niepatrzyłnanią,alegdybynawettouczynił,niespostrzegłby
zapewnetego,copotrafiłbytuzauważyćzwykłyobserwator.
Dziewczynka,okołolatjedenastu,ubranabyławbardzokrótką,
wąskąibrzydkąsukienkęzszarożółtejszorstkiejwełny.Nagłowie
miaławyblakły,brunatnykapeluszmarynarski,spodktóregoopadały
naramionadwabardzogrube,czerwonejakogieńwarkocze.
Twarzyczkajejbyładrobna,blada,chudaiwielcepiegowata,usta
szerokie,dużezmieniającebarwęoczy,tozielone,toznowuszare.
Tylezauważyłbyprzeciętnyobserwator.Bardziejbystryspostrzegłby,
żepodbródekdziewczynkibyłspiczastyiwystający,żewielkieoczy
byłypełneżyciaiinteligencji,ustawymowneipełnesłodyczy,czoło
zaśszerokieirozumne.Słowem,bardziejspostrzegawczyobserwator
doszedłbydowniosku,żeniepospolitąduszyczkęmusiałaposiadać
tabiedna,bezdomnaistotka,którejnieśmiałyMateuszCuthberttak
bardzosięprzeraził.
Przykrośćrozpoczęciarozmowyzostałamujednakżeoszczędzona,
bokiedytylkodziewczynkazrozumiała,żeprzyjechałponią,zerwała
sięzmiejsca,jednąchudąrączkąchwyciławytartą,staromodnątorbę
podróżną,drugązaśmupodała.
Domyślamsię,żetopanMateuszCuthbertzZielonegoWzgórza
rzekłaniezwykledźwięcznymimiłymgłosem.Cieszęsiębardzo,
żepanawidzę.Zaczęłamsięjużlękać,żepanpomnienieprzyjedzie,
iprzemyśliwałam,cowłaściwiemogłopanuprzeszkodzić.
Postanowiłamwięc,jeślibypannieprzyjechałpomniedziświeczór,
pójśćwzdłuższyndotejotowielkiejdzikiejwiśni,którarośnietam