Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
nazakręcie,ispędzićnaniejnoc.Wcalebymsięniebała,boprzecież
cudniebyłobyprzespaćnocpośródbiałegokwieciadzikiejwiśni,przy
świetleksiężyca,prawda?Mogłobymisięzdawać,żemieszkam
wmarmurowympałacu,czynie?Abyłabymzupełniespokojna,
żejeślipannieprzybyłpomniedziświeczór,zpewnościąnadjedzie
panjutrowczesnymrankiem.
Mateusz,niecozmieszany,uścisnąłszczupłądłońdziewczynki
iwtejchwilipostanowiłniemówićtemudzieckuobłyszczących
oczach,żezaszłotujakieśnieporozumienie.Zabierzedodomu
iniechajMarylajejtopowie.Niemógłbyprzecieżwżadnymraziebez
względunato,jakazaszłapomyłka,pozostawićdziewczynki
nadworcu;więcwszelkiepytaniaiwyjaśnieniaodłożydochwili,gdy
wreszcieszczęśliwieznajdziesięzpowrotemwdomu,naZielonym
Wzgórzu.
Żałuję,żesięspóźniłem!rzekłnieśmiało.Chodź,mała,
zemną!Końmójczekatam,napodwórzu!Dajmiswojątorbę!
Ach,cóżznowuzaprotestowaławesołodziewczynka.Niejest
wcaleciężka.Wprawdziespoczywawniejwszystko,comam
iposiadam,alepomimotowcaleniejestciężka.Ajeślinietrzymaćjej
wpewienodpowiednisposób,otwierasięzjednejstrony.Jaznamten
sposóbidlategonajchętniejsamanoszę.Jesttoniezmierniestara
torba.Ach,jakżesięcieszę,żepanprzyjechałpomnie,pomimo
żecudowniebyłobyspaćnadzikiejwiśni.Pewniedalekąmamydrogę,
prawda?PaniSpencermówiłami,żeprawieosiemmil?Jestemtemu
bardzorada,bostrasznielubięjechać.Ach,jakżetocudownie,żebędę
zwamimieszkałaibędędowasnależała...Nigdydotądnaprawdęnie
należałamdonikogo.AleDomSierottojużbyłonajgorsze.Spędziłam
tamtylkoczterymiesiące,aleitowystarcza!Przypuszczam,żepan
nigdyniemieszkałwDomuSierot,więcniemożepansobie
wyobrazić,jaktamjest.Atochybanajgorsze,comożnasobie
wyobrazić!PaniSpenceruważa,żetobardzobrzydko,jatakmówię,