Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
torobi.OnajednakpotrafiłabywziąćcałyDomSierotpodswąopiekę,
gdybytylkowpadłanatakipomysł.
PaniMałgorzatachętniepoczekałabynapowrótMateusza.Ale
zważywszynato,żemaprzedsobąjeszczedwiegodziny,postanowiła
pójśćdalejiwstąpićdoBellów,abyimzanieśćtęnowinę.Wyobrażała
sobie,jakietamuczyniwrażenie,apaniMałgorzatabardzolubiłasilne
wrażenia.PożegnałasięwięckuwielkiemuzadowoleniuMaryli,której
podwpływemczarnychprzeczućiwróżbpaniMałgorzatyznową
mocąnasunęłysiędawnewątpliwościiobawy.
–Niesłychanerzeczy!–westchnęłapaniMałgorzata,znalazłszysię
znowunagościńcu.–Czytoabyniesen?No,topewne,żechłopcażal
miserdecznie.AniMateusz,aniMarylaniemająpojęcia
owychowywaniudzieckaizpewnościąbędążądaliodniego,abybył
bardziejmądryidoświadczonyodswegodziadka–jeśli
gokiedykolwiekposiadał,cojestwątpliwe.Niemogęsobiezupełnie
wyobrazićdzieckawdomuCuthbertów.Przecieżnigdytamdziecka
niebyło,boMateusziMarylajużbylidorośli,kiedyichojciecstawiał
swójnowydom–azresztą,Bógwie,czyoniwogólebylikiedy
dziećmi.Zanicwświecieniechciałabymbyćwskórzetegobiednego
chłopca.Naprawdę,żalmigoserdecznie!
WtensposóbwynurzałasiępaniMałgorzataprzedkwitnącymi
krzakamigłogu.Leczlitośćjejbezwątpieniabyłabyjeszczegłębsza
iserdeczniejsza,gdybymogławidziećdziecko,którewtejchwili
czekałonadworcukolejowymwSzerokiejRzece.