Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Jeślitogopowstrzymaodwymiotowania,totak.
Przyspieszył.NaszczęścieGPSpokazywał,żezostałoimzaledwie
dwadzieściakilometrów.Powinienwytrzymać.Zerknąłwlusterko.
DojrzałAdę,którasiedziałaobokbrata.Naburmuszonaodsamego
rana.WteoriipowinnazajmowaćsięIgnasiem,alepraktycznieprzez
prawiecałądrogęsiedziałazesłuchawkaminauszachiwzrokiem
wbitymwtelefon,razporazłapiącigubiączasięg.Arekjużkilkarazy
chciałwysiąśćzsamochodu,wziąćjejsmartfonaiposłaćgdzieśdaleko
wpole.Albowrzucićpodprzejeżdżającąciężarówkę.Powstrzymywało
gojedynieto,żepoczymśtakimpopierwsze,przestałabysiędoniego
odzywać(cobyłjeszczewstanieznieść),podrugie,czekałaby
gokolejnakłótniazKamilą(nacoteżbyłwsumiegotów)ipotrzecie,
musiałbyodkupićdziewczynieaparat.Anatozkoleiniemiał
najmniejszejochotyoraz,coważniejsze,pieniędzy.
Taminki!krzyknąłIgnaś,kiedypiosenkasięskończyła.Kamila
nachyliłasięnadradiemicofnęłapłytę.Arekzacisnąłzęby.
Doagroturystykidotarlipoczterdziestuminutach.Najpierwtrochę
sięzgubili,szukającodpowiedniegoskrętu.Potemporuszalisięleśną,
bylejakądrogą,poktórejniedałosięjechaćszybciejniżczterdzieści
kilometrównagodzinę.Arekmamrotałprzeztenczasprzekleństwa.
Kamilazerknęłananiegozwyrzutem.
Mógłbyśprzestać?syknęła.
Przecieżmnieniesłyszą.Wskazałruchemgłowynadzieci.
Alejacięsłyszęodpowiedziała.
Podejrzewał,żebyłarówniezmęczonajakon,aletoznaczyło,
żepowinnabyćbardziejwyrozumiałaimuodpuścić.Dalejwięc
mamrotałróżnesłówkapodnosem,tymrazemodrobinęgłośniej,
byKamilanapewnogousłyszała.
Wreszciezajechali.Zaparkowałobokdwóchinnychsamochodów.
Kamilawyskoczyłazauta,wyjęłaIgnacego,dałamucośdopicia
isprawdziłapieluchę.
Szlag.Jesttakimokry,żecałytyłekmaodparzonypowiedziała.