Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
WTEDY,LATO2016
1
Zgłośnikówsamochodowychwylewałysiędźwiękipiosenki
WitaminkiwwykonaniuFasolek.Chybazsetnyraz,odkiedymałysię
obudził.Arekmiałwrażenie,żekażdanutawżeramusięwmózgjak
małygwoździk.Jeślitakdalejpójdzie,topodotarciunamiejsce
będziewstanietylkoleżećwłóżkudokońcadnia.Alenajpierw
musielisięrozpakować,abagażnikmieliwypełnionypobrzegi.Potem
zająćsięformalnościamiiIgnasiem.Chłopczykaukołysałsamochód.
Spałniemaldojedenastej,dobreito,aleterazniemielicoliczyć,
żezdrzemniesięwciągudnia.Najawiebyłwulkanemenergii.
Wulkanem,którymniejwięcejcopięćminutwpadałwzłość
przechodzącąwdzikiprzeraźliwypłacz.
–Możemyjużtowyłączyć?–zapytałArek.
–Ignasiowisiępodoba–odpowiedziałaKamila,równiezmęczona
jakon.Wstalioczwartej,wyjechaliopiątej,terazdochodziła
dwunasta.Arekprzeklinałkażdego,ktowymyśliłwakacjewtejzabitej
dechamidziurzenaPomorzu,zdalaodautostradidrógekspresowych.
Słońcewaliłozgóry,jakbybyliwAfryce.Klimatyzacjaledwosobie
dawałaradęzgorącem.Naokularachprzeciwsłonecznychdzień
wcześniejusiadłprzypadkiemIgnaś.Napierwszyrzutokanicsięnie
stało,aledzisiajArekprzekonałsię,żedzieciakowiudałosię
jeprzekrzywić.Wrezultaciejedenzausznikboleśniewbijałmusię
terazwuchoidoprowadzałgodoszału.
–JeszczerazusłyszęWitaminki,tochybarozbijęnasodrzewo.
–Taminki!–krzyknąłzeswojegofotelikaIgnaś.
–Samwidzisz.
–Chryste...
–Przynajmniejniewymiotuje.
–Ibędziemytegosłuchaćażdosamegoagro?