Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zktóregoczytelnicyprzekonująsię,żeigitaramoże
byćwymowną,asługarozumnegopanamożebyć
głupim.
ZostawiliśmypanaKsaweregozgłowąopartąnaręku
isiedzącegowzamyśleniu.Gdypopewnymczasie
otrząsnąłsięztegostanu,któryniebyłdlaniego
zwyczajny,ipodniósłgłowę,zobaczyłprzedsobą
panienkędośćsłusznegowzrostu,mogącąmiećlat
dwadzieściadwalubtrzy,kształtną,otwarzyładnej,ale
bladejizasępionej.
PanKsawery,uderzonyjejwidokiem,powstałizbliżył
się.Panienkacofnęłasięparękrokówigłosemczystym,
alejakbynieukontentowanym,rzekła:
–Mamamówiłami,żepansobieżyczył,abym
zadysponowaładlapanakolację.Jasięnatymnieznam
iniechciałam.Mamatakżeboisię,żebyśpanniebył
głodny,gdysamazadysponujeiconiedogustu,dlatego
kazałamituprzyjśćispytaćpana,copanlubi.
–WięctopannaMelania?–odpowiedziałmłody
człowiek.
–Jajestem–rzekłajakbyniechętnieinadąsana.
–OtóżpowiempannieMelanii,kiedychcewiedzieć,
colubię–mówiłżartobliwiepanKsawery–żelubię
przedewszystkimmuzykę,aszczególniejgitarę.
Dziewczynawpatrywałasięwniego,jakbychciała
dociec,doczegowłaściwiezmierzałytejegosłowa,agdy
łzyzakręciłysięwjejoczach,odwróciłasięimilczała
przezchwilę.Potem,podniósłszygłowęispojrzawszy
dośćhardonamłodegoczłowieka,któryzmieszałsię
cokolwiek,choćniewidziałwswychsłowachnictakiego,
cobyjąmogłotakdotknąćlubrozgniewać,rzekła:
–Ciekawajestem,copanumojagitaramożeszkodzić!?