Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Luty
ŚRODA1
Kwiatyrosnąiplącząsięniczympowójwzdłużścieżek
mojegodzieciństwa.Najbardziejkochanebyłybłękitne
gwiazdydzikichniezapominajek,któremigotały
wmrokuedwardiańskichzagajnikówogrodumojej
babci.Nieskazitelneprzebiśniegirozpościerałysię
wwitającymjesłońcu–obokpojedynczykrokus,
fioletowypośródjegozłotychtowarzyszy.Orlik
kanadyjski,zjegokwiatamiwkształciekręgów
kręgosłupa,izłowieszczaszachownica,którapełzała
niczymwążwzakątkach...
Tejwiosnykwiatybyłymoimpierwszym
wspomnieniem,zaskakującymodkryciem;zabłysły
krótkoprzedśmiercią,rozdzielającuroknadni
imiesiąceniczymgong,którywzywałnasnaobiad,
przerywającmojąsamotność.
Gongprzynosiłdoogrodu,wktórymbyłemsam,
pilnąkoniecznośćpowrotudotamtegoinnegoświata.
Podczastychcennychchwilstałemipatrzyłem,jak
ogródrośnie–cośniedostrzegalnegodlamoich
przyjaciół.Tutaj,wmoichfantazjachpączkiotwierały
sięizamykały,różarozpadałasięnagle,roztrzaskując
sięobokścieżki,albotulipangubiłpojedynczypłatek,
nazawszerujnującswojąperfekcję.
Pylastybluszczstraszyłpajęczynami,pokrzywy
wyrosłylatem,byparzyćgołekolana,ajanauczyłem
sięobchodzićzdalekawilcząjagodę,patrzećnanią
zniechętnymszacunkiem.Alespośródwszystkich
roślintomniszkilekarskie,którekrwawiłynabiało
poichzerwaniu,napędzałyminajwiększegostracha.
Jednakogródbabci,pomimoswychcieni,był
miejscemsłonecznym;jużnieuprawiany,jegozielne