Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wszystkichrobotnikównacałejWoli,botyletychnoszy…Ale
dlaczegowojsko?Skądtuwojsko?OBoże,Boże,spraw,żebybył
spokój.Niepozwólnikomudaćsięsprowokować,niepozwól,żeby
popłynęłakrew.
Kręcimisięwgłowie,więcwracamdosali,alenafaszerowana
niepokojemniemogęuleżeć.Dochodzędooknaiznówwidzę
żołnierzy.Wsalijestciemno,więcdoskonalewidzęogromne
wojskoweciężarówki,zktórychżołnierzezdejmująbardzociężkie
chyba,choćniedużedrewnianeskrzynki,którewciszywnoszą
dodomunaprzeciwkoszpitala.Nadworzebiałoodśniegu,anatle
tegobiałego,bajkowegośnieguwidokżołnierzyitychskrzynek,chyba
zamunicją,jestjeszczestraszniejszy.
Mojazdolnośćkojarzeniafaktówjestnatakimpoziomie,żenie
mogępołączyćdwóchobrazówwcałość:noszeiamunicja.
Warszawa,12grudnia
WaldemarKuczyński
Zbliżającsiędodrzwiklatkischodowejzauważyłem,żezdworu
poschodachidziedwóchmundurowychmilicjantówicywilzjakimś
zakrzywionymnarzędziemwdłoni.Wchwili,gdymieliśmysięmijać,
ówcywil,brodaty,szczupłybrunet,pociągłynatwarzy,poprosiłmnie
odowódosobisty.Spytałemoprzyczynę,alenicpodałmijej,lecz
ponowniezażądałdowodu.Dałem.Przeczytałnazwiskoispytał,czy
tojestemja.Potwierdziłem.Wtymmomenciedwajmundurowi
energiczniechwycilimniepodramiona,ostrzegając,bymnicpróbował
sięwyrywać.Zrozumiałem!Zrozumiałemwszystkowjednym
mgnieniu!Temilicyjneręcepodmoimipachamibyłyjakolśnienie,
straszneolśnienie.Ujrzałemrzeczywistysenssobotnichfaktów,wojna
stałasiędlamniejawnąrzeczywistością.
Warszawa,12grudnia
BarbaraDurma
Wbiegłodziesięciumężczyzngdzieśtakpołowawmilicyjnych
mundurach,połowawcywilu.Podaliminakazinternowania.Nie
wiedziałam,cotoznaczy,aletłumaczyli,żetopoprostu
przesłuchanie,wyjaśnieniepewnychspraw.
Mamtylkojednąizbę,byłamwnocnejkoszuli,poprosiłamwobec
tego,żebywyszlichoćnachwilęchciałamsięubrać.Wyszłojedynie
pięciuiczekałopoddrzwiami,resztazostałatłumacząc,żeniemogę
byćsamanawetprzezmomenttakimająrozkaz.Musiałamubraćsię