Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PROLOG
T
doszerokorozwartychustostatnikęsśniadania,
składającegosięzjajeknabekonieitostów.Beknął
ochybanigdynieśpi
–pomyślałAlastor,wkładając
głośno,opluwającsięresztkamiprzeżutegojedzenia
iupuściłociekającytłuszczempapierowytalerz
napodłogę,obokskórzanegofotela.Byładziewiątarano
ito,coupadłyaniołstarałsięukryćwpiwnicyswojego
mieszkaniawmiasteczkuBourbonnaiswstanieIllinois,
wzywałogo.
–
Alastorze
–usłyszałznówszept,przypominający
brzęczenienatrętnejmuchy.–
Chodź,Alastorze.Spójrz
nato,czegosięwyparłeś.
Alastorpostanowiłzignorowaćgłos.
Temałpy,Reggie
iKatie
–pomyślał,spoglądającnazegarwiszący
naścianie–
potrafiąbyćnaprawdęzabawne
.Sięgnął
popilotdotelewizora,strącającprzytymzestolikapuste
paczkipochipsachiopakowaniaczekoladowych
batonów.Pomyślał,żepooglądasobieporanneprogramy
wtelewizji,byzapomniećnachwilęodobiegających
zpiwnicygłosachiszeptach.
–
Pamiętaszjeszcze,jaktobyłoprzedwojną–zanim
dałeśsięskusićzdradliwympodszeptomPorannej
Gwiazdy?Pamiętasz,Alastorze?
–Cisza!–syknąłanioł.Nacisnął,przypominającym
kawałkiełbasy,paluchemprzycisknapilocie,żeby
pogłośnićfonięiulokowałwygodniewfoteluswojeopasłe
cielsko.Wtelewizjipuszczaliwłaśnieprogramkulinarny,
którybardzolubił.Najlepsiszefowiekuchnizcałego
świataprzygotowywaliróżnepysznepotrawywasyście
prowadzącychprogram.
Reggieupuściłjajkonapodłogęiprzezwidownię
przetoczyłasięsalwaśmiechu.Alastorowiudzieliłasię
tawesołość.Wgroteskowości,jakatowarzyszyłaludzkim