Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
dwadzieścia,możedwadzieściapięćmetrów,aludzieżyjącywtej
strefiegranicznejbylinatodobrzeprzygotowani.
–NajgorzejjestnaVinohradachiwokółplacuKarola.Truchlin
rozciągnąłsięteżzdrugiejstrony,alenieażtakbardzo–dodała
EnipodałaJircekubekzherbatą.–Wybuchłapanika,ludziesięboją,
awdodatkunamiejscupraktycznieniemajądostępudoinformacji,
bonicniedziała.
–Aleczegosięboją?Przecieżtotaksamo,jakbywyłączyliprąd,
tosięzdarza–nierozumiałJirka.
–Właśnieotochodzi,żeniejesttaksamo.Jakwyłącząprąd,
działacitelefon,możeszsobiepoświecićlatarką…Noiprzede
wszystkimwiesz,żezarazwłączągozpowrotem–ciągnęłaEn.
–AleprzecieżTruchlinsięznowucofnie,nonie?–zapytałJirka.
Entylkowzruszyłaramionami.
–Chyba.
Upiłałykherbaty,alebyłajeszczezagorąca,więcpostawiłakubek
napodłodzeipodeszładomałegookienkawdachu.Gdybysięzniego
porządniewychylić,możnabyzobaczyćdachyokolicznychbudynków,
kominy,ajeszczedalejiglicekościołaŚwiętejLudmiłyiwieżę
telewizyjnąnaŽižkovie.
–Rozumieszwogóle,cotoznaczy?–odezwałasięwkońcu.
–Truchlinwniektórychmiejscachpowiększyłsięprawieopięćset
metrów.Pięćsetmetrów!Tostraszniedużo.Mnóstwodomów,biur,
sklepów…Truchlinnigdyniesięgałtakdalekoinikomusięnawetnie
śniło,żebymógł.Ajakjużtakzostanie,tocociludziezrobią?
–Przeprowadząsiędokądś?–podsunąłJirka.Entylkosię
skrzywiła.
–Aktoodnichkupitedomyimieszkania,żebybyłoichstać
nanowegdzieindziej?NaTruchlinieniktniechcemieszkać,może
paruświrów,niktpozatym.