Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
MaciejŻytowiecki:SZUJERW2010
Powrótdosłużby
sprawapotoczyłasięinaczej,jegotruppomógłbymiodzyskaćodznakę?Dorwać
mordercętoniebyleco.
Zimnobutelkiwódkiniesionejdostołu,przyktórymczekaładziewczyna,
przywołałomniedoteraźniejszości.
Delilasplotłanogi,jaktylkodamapotrafi.Podpajęcząsiateczkąpończoch
zgrabniezarysowałysięidealniewyrzeźbionełydki.Siadając,rozpięłaguzik
garsonkiprzypuszczalniewbiurzebyłozaciepło,boniesądziłem,żebychciała
zrobićwrażenienamnie.Rolemiędzynamizostałyjużustalone.Niemiałem
złudzeń.
Maszto?zapytała.
Wskazałemgłowąłóżko.Mimowolniezerknąłemnabudzikstojącyobokniego:
dodwudziestejniespełnapółgodziny.Jeszczemógłbymzdążyćnaspotkanie.
Gdzieśsięspieszysz?
Nieszczególnie.Wyglądaszponętnie.
Chceszczegośspróbować,Ezra?Uniesieniembrwizmiękczyłatrochę
ostrzeżeniezawartewtoniegłosu.
Skądże,jestemrycerzemwlśniącejzbroi.
Idobrzedlaciebie.
Totwojezdanie.
Podszedłemdołóżkaiodsunąłemkoc.Usłyszałemjejwestchnienie,kiedy
unosiłemprzedmiot.Niewyglądałspecjalnie.Paskudztwoprzedstawiałodwawijące
sięwęże(jaknakaduceuszu),trzymającewpyskachkrzyżwpisanywokrąg.
Pieczęć.GłosDeliliprzesyconybyłledwieskrywanympodnieceniem.
Położyłemnablaciedziwacznypręt,któregozdobyciemizleciła,iusiadłem
przystole.Potrzebowałemrozgrzewającegooddechuwódkiwbrzuchu,więcnalałem
sobiepółszklanki.Delilawypielęgnowanądłoniąpowstrzymałamnieoduniesienia
22