Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
1
Łódź,4grudnia2020r.
Lodowaty,przenikliwywiatrwdarłsiępomiędzypoły
filcowego,eleganckiegopłaszczaorazwełnianejczapki
zpomponem.Mężczyznaprzystanąłtużzadrzwiami
wejściowymidodziesięciopiętrowegowieżowcaprzyulicy
AndrzejStruga.Nabrałgłębokopowietrza,mimo
żewyjściezciepłejklatkischodowejnaconajmniej
kilkustopniowymrózwstrząsnęłojegociałem.Odkąd
pamiętał,taksamoreagowałnazimowąaurę.Nie
przeszkadzałomutolubićporęroku.Uwielbiałmróz
iśniegskrzypiącypodstopami.Zimaprzypomniała
muzbliżającysięświątecznynastrój,którykojarzyłsię
zrodzinnymszczęściem,miłościąipewnegorodzaju
błogościąpłynącązprzebywaniawśródbliskichi
przyjaciół.
Musiałprzyznać,żeniespotkałjeszczeosobyztak
silnymiwięzamiitradycjamirodzinnymizwiązanymi
zBożymNarodzeniem.Dziadekrobiłwszystko,abybyły
onespełnieniemmarzeńdlapozostałych.Podobnieczynił
jegoojciec,aterazon.Brakowałomutylkojednego.
Większejilościśniegu.Cienkawarstewkabiałegopuchu
naparkinguutrzymującasięoddwóchdnistanowiła
żałosnąnamiastkęprawdziwejzimy.
Podniósłgłowę.Niebobyłozachmurzone.
Niewykluczone,żedzisiajspełniąsięzapowiedzi
synoptykówowieczornejśnieżycy.Uśmiechnąłsię
nasamąmyśląoniej.Byłobytoidealnymdopełnieniem
jegoplanównawieczór.Jużniemógłsiędoczekać.
Chciał,żebyostatnidzieńtygodniazleciałwmgnieniu
oka.