Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Paryż,sierpień1864roku
PotemonwyjechałdoWarszawy,ajatakże,niejakozanim,niedługo
później.
—Tozacnapersonawpolskiejemigracji—zauważyłjakbymimocho-
demPoppe.ZnałżyciorysZwierzchowskiegobardzodobrze.Wiedział,żeto
JanczewskipomógłZwierzchowskiemuzbliżyćsiędoczłonkówKomitetu
ReprezentacyjnegoipoznałgozsamymWładysławemDaniłowskim.Wła-
śnieztegopowodututerazbył.
—Toprawda.Jestjednymzliderówpolitycznejemigracjiparyskiej.
Pomógłmitunapoczątku.Znalazłpracęipoznałzciekawymiludźmi.Ale,
ale...Opowiadaj...Couciebie,Janku.Muszęsięprzyznać,żezaskoczyłamnie
wiadomość,żejesteśwParyżu.
Nastolestygłaherbata.Płynbyłciemny,oleisty—dużoesencji,mało
wody.Taka,jakąlubiliwgimnazjalnychczasach,podczasnocnych,tajnych
spotkań.Dodawalidoniejodrobinętytoniufajkowegoipiliszklankami,
abyodpędzićsen—konspirowaliwnocyiuczylisięzadnia.Takprzyrzą-
dzonynapójwyzwalałwnichzapałientuzjazmdowytężonejpracy.Ktoś
kiedyśwspominał,żetakąherbatępiliwięźniowieizesłańcysyberyjscy.
Toodnichpochodziłarecepturanapobudzenieorganizmudowysiłku.
Nigdyniedowiedzielisię,czytoprawda.Pociągnęlipołyku.
—Natakąokazjęmamcośspecjalnego—powiedziałZwierzchowski,
wyciągającwkierunkuprzyjacielacedrowepudełkozpozłacanymnapisem
uCorona”ifantazyjnym,barokowymornamentem.Pudełkobyłoniezwykle
eleganckieizapewnedrogie.Wśrodkuwdwóchzczterechmiejscleżały
bladobrązowecygara.Stopymiałyjużrównoprzycięte.Przygotowałsię
—zauważyłwmyślachPoppe.
—Dostałemodprzełożonego.OnczęstopodróżujesłużbowodoSewilli
iprzywozistamtądtakiecuda.Częstobioręzaniegozastępstwainiedzielne
dyżury.Machorąmatkę,ajawieczniepotrzebujępieniędzy.Wiesz,jakjest…
zaśwygrywałten,ktoniedawałsięzłapaćjaknajdłużej.Cizaś,którzyzostalizłapani,
pomagalipolicjantowiwposzukiwaniachpozostałychuczestników.
–23–