Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Porządnieopatulonomniekocykami.Potemkroczyłtatuś
zMariąiPaulinąuczepionymiujegorąk.Byłotakżeparu
sąsiadówikilkoroprzyjaciół.
Tatusiu,przypomnijnam,jakdzidziuśbędziemiał
naimię?poprosiłaMaria.Jestemtakaprzejętarolą
matkichrzestnej,żeniejestempewnaczydobrze
jepamiętam.
Tatuśserdeczniesięroześmiał.
Maładneimiona,kochanie.MariaFranciszkaTeresa.
Potemszybkozerknąłnazimowenieboiblaskszczęścia
zgasłwjegooczach.
KochanyPanieBoże,proszęzostawnamtodziecko!
szepnął.WimięTwojegoSyna,JezusaChrystusa!
Tatuśmiałpowód,żebysięomnieniepokoić.Kilkadni
pochrzcinachzachorowałamiwydawałosię,żewkrótce
Bógzabierzemniedosiebiedonieba.
Jedynysposób,byocalićdziecko,todobramamka
stwierdziłlekarz.Taka,któramieszkanawsi.Być
możewłaściwejedzenie,mnóstwoświeżegopowietrza
isłońcasprawi,żedzieckonabierzewystarczającosił,
żebyżyć.
Biednamama!Niechciałarozstawaćsięzemną,ale
zgodziłasięzrobićwszystko,codoktoruznałzastosowne.
Znałapewnąwieśniaczkę,RóżęTaillé,któramogłabysię
mnązaopiekowaćprzezkilkamiesięcy.Odnosiłasukcesy
wpielęgnacjiinnychchorychdzieci.Anużmnieteż
mogłabypomóc.
RóżaTailléniebyłategopewna.Mamaprzywiozła