Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
drzewem.Kiedyindziejzkoleitaczkiumieszczano
wsłońcu.
–Tamalutkajeststanowczozablada–mawiałaRóża.
–Możedziękisłońcunabierzesił?
Takteżsięstało.Nabrałamsiłiopaliłamsię.Pokilku
miesiącachniebyłojużżadnegozagrożeniażycia.Róża
czuławielkądumę.Pewnegomajowegodniazabrała
mniedodomu,żebypokazaćmamie,jakwyrosłam.
Boprzecieżważyłamjużponadsześćkilo!
–ZTeresąbędziewszystkowporządku,proszępani
–powiedziałazwdzięcznością.–Wydajemisię,żemogę
jąupanizostawić.Przecieżskończyłajużprawiepięć
miesięcy.
Mamabyłatakaszczęśliwa.
–Różo,jakmogęcidziękować?–zawołała.
–Uratowałaśżyciemojemumaleństwu!
Różaoddałamniewramionamamyiuśmiechnęłasię
nieśmiało.
–Muszęteraziśćnatarg–powiedziała.–Dziśsprzedaje
sięmasło,ajestemjużspóźniona.
Oczywiścieniemogłamzrozumieć,comówiłaRóża,ale
wkrótcezdałamsobiesprawę,żezostawiłamnie
wramionachkogośobcego.Natychmiastzaczęłam
płakać.Nicniemogłomniepowstrzymać.Gdyczasmijał,
ajawciąższlochałam,mamanaprawdęsięprzestraszyła.
Próbowałamnieuspokoić,śpiewaćpiosenki,ukołysać
mniedosnu.Nicmnienieinteresowało.Chciałamtylko
doRóży,donikogoinnego.Wkońcumamawezwała