Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
szukamzadr,terazjednakchcemisiętakdiabelniesiku,
dotegojestemgłodnaizestresowananajbliższąnocą,
żepuszczająminerwy.
Słuchajpan.Nicpanuniezrobiłam,więcnie
rozumiem,skądtaniechęć.
Pobrudziłamipanispodnieizajęłamiejsce.
Nieubrudziłamichspecjalnie.Amiejscejestmoje.
Trzebabyłowykupićdwasąsiadującefotele,anieteraz
wyżywaćsięnamnie.Tylkoidiotaztakimwzrostemnie
przewidziałby,żebędziemuciasnowsamolocie
czarterowym.
Jegonozdrzasięrozszerzają.
Nieplanowałemtejpodróży,atobyłoostatniewolne
miejsce.Poruszanerwowożuchwą.Gdybymwiedział,
żebędęsiedziałobokfuriatki,poleciałbymnastępnym
samolotem.
Furiatki?!
Wielkaszkoda,żetegoniezrobiłeś,ty…ty…
Drągalmrużyoczy,wpatrujesięwemnietak
intensywnie,żezamiastwymyślićcośbystrego,czuję,jak
robimisięmokrowmajtkach.Dosłownie.Jasnacholera!
Popuszczam!
Omatko!Przesuńsię.Muszędołazienki.Zaciskam
mięśnieKeglanajmocniej,jakpotrafię,oddycham
głęboko,alewikinganidrgnie.
Nochybawchujasobietnie.Cozapacan!
Uderzawemniefalagorąca.Zdejmujękurtkęnerwowo,
jakbymszykowałasięnawalkęzGoliatem,awtedy
zkieszeniwypadamojakartapokładowaispadanajego
udo.
Wikingmomentalnieprzechwytujebilet,przesuwa
ponimwzrokiem,robiwielkieoczy…
Totywymawiaztrudemipodnosinamnie