Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Słyszałrytmicznychrzęstżwirupodwłasnymistopami.
Szedłdróżkąparkową,którapięłasięwgórę.Zbliżałsię
doszczytu.Wiedział,żezachwilębędziepodziwiać
widok,którymnigdyniemógłsiędostatecznienasycić.
WchodziłnawzgórzeParkuEdwardaVII.Nazwatego,
francuskiegowstylu,ogrodu,upamiętniałabrytyjskiego
monarchę,któryodwiedziłLizbonęwpoczątkach
dwudziestegowieku.Rozciągającasięstądpanorama
doskonaleuwydatniałaurodęmiastazwidocznymi
śladami,pozostałymipoczasachświetnościdawnej
metropoliiwielkiegoimperium.
„Takmogłabyzaczynaćsiępowieść,którąkiedyś
napiszę”pomyślałem.Stałemnaszczyciepomiędzy
dwomapotężnymipylonami,wzniesionymiongiśpoto,
żebywyznaczałyterendlamajestatycznychgości,przed
którymidefilowałowojskowparadnychstrojach.Byłem
tuterazsamidelektowałemsięwidokiem.
Umoichstóprozpościerałsiędywanzgeometrycznym
wzoremtrawników,schodzącywdół,dopomnika
markizaPombala.Ten,nawysokimcokole,zwróconybył
wstronęTaguipatrzyłnapalmystojącewdwuszeregu
waleioraznaswojedziełoklasycystyczneśródmieście
poniżej,odbudowanezjegoinicjatywypotrzęsieniu
ziemi.ZatymwszystkimbłękitTaguprzechodzący
wniebonahoryzoncie.
Byłczerwiec,awtedyLizbonajestzielono-fioletowa.
Tuitamfioletoweplamykwiatównaklombachitutejszej
akacjijacaranda.Zestawieniebłękituniebaifioletu
kwiatówjestniezwykłe.Kiedysięstoipodtakimdrzewem
ipatrzywgórę,doznajesięwrażenia,żetonaszekrokusy
zrobiłysobiełąkęznieba.
Żadnezdjęcieniejestwstanieoddaćwidokuzgóry
parkowejEduardaVII,spłaszczaperspektywęinie
przekazujegłębianiniedajemożliwościdostrzeżenia
szczegółówprzesuwającymsięspojrzeniem.Kiedy
obserwujesięstądpanoramę,wzrokzatrzymujesię
naotwartychwachlarzachpalm,które,jakbyspragnione,