Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
dymupapierosowegosiedziałktośwyższyrangą.Ten,który
goprzyprowadził,wyszedł,asiedzącyzabiurkiem
mężczyznazachęciłgestemdozajęciamiejscanakrześle
stojącymnaprzeciwkoniego.
-Noico,Władysławie?Zastanowiliściesię?-padłozza
biurkapytaniezakończonedmuchnięciemdymemprostow
twarzzatrzymanemu,którywprawdzieprzyjąłtozodrazą,
aleniemiałodwagitegookazaćnawetmrugnięciem
oczyma.
Apozatymniechciałdawaćsatysfakcji
przeciwnikowi,bowiedział,żetentymbardziejbędziego
dręczył.
-Nadczymmiałemsięzastanowić?-odpowiedziałcicho
radiotechnik,uważniepatrzącwoczyprzesłuchującemu.
-Niepamiętasz?-uśmiechnąłsiętamtenironicznie.-To
ciprzypomnę,żerozmawialiśmynatemattwojejwspółpracy
znami.
-Dałemwamwtedyjasnąodpowiedź-twardopostawił
sprawęWładysław.
-Odmówiliście,alemyjesteśmycierpliwi-odrzekł
tamteniznowuwypuściłzustogromnykłąbdymu.
-Drogozapłaciłemzaodmowę.Chybawiecie?
-Zależy,comadlawasnajwyższąwartość.Tobiesię
udało,żetylkopracęstraciłeś,aleteraz,zamiastobsługiwać
aparatykinowe,naprawiasztelewizory.Tochybanawet
lepiej?Czyżnie?-zakończyłnerwowomężczyzna,gasząc
niedopałekpapierosawkryształowejpopielniczcestojącej
naogromnymdrewnianymbiurkupochodzącymjeszcze
zapewnesprzedwojny.
AWładysławwtymczasiepomyślał,żetenmebelzostał
byćmożezarekwirowanyjakimśNiemcom,którzyw
popłochuopuszczaliPoznańpodczaswyzwalania,albo
później,wczasieakcjiprzesiedleńczej.
-Zachwilępowiecie,żemiprzysługęzrobiliście-
zdobyłsięnadelikatnąironię.-Aleterazjajużniemam
19