Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Mówiąc„policja”,miałemnamyślipolicję
kryminalną–sprostowałHamon.–Takczyowak,agenci
policyjniniesąskorzydozwierzeń.
–Niewierzęwto!–hamowanedotądprzezJane
oburzeniewybuchłonagle.–Tobezsensownahistoria!
Naprawdę,panieHamon,zaczynamprzypuszczać,żepan
naczytałsięromansówkryminalnych.
Hamonuśmiechnąłsię.
–Przyznaję,żeto,comówię,zakrawanawymysł–
rzekł–aletoczystaprawda.Widziałemsiędziśrano
ztymczłowiekiem.
–ZpanemMorlake?–spytałaJane,zdumiona,
nacoHamonkiwnąłgłową.
–Zmieniłsięnatwarzy,gdymniezobaczył;czułsię
bardzonieswojo,widząc,żezostałpoznany.Prosiłmnie,
bymnikomuniemówił.
–Tonieprawda.Tonapewnonieprawda–powiedziała
Janezewzgardą,ażHamonoblałsiępąsem.–Pan
Morlakejestostatnimczłowiekiemnaświecie,który
prosiłbypanalubkogokolwiekocokolwiek.Niewierzę
wto,abybyłzłodziejem.
–Topaniprzyjaciel?–spytałHamongłośno.
–Nigdygoniespotkałam–odpowiedziałakrótko.–
Widziałamgo...zdalekainicpozatym.
Nastąpiłoprzykremilczenie,aleRalfHamonbyłtak
gruboskórny,żenawetzadaniemułgarstwawżyweoczy
niezbiłogoztropu.PróbowałpowrócićdoMorlake’a,ale
Janeskierowałarozmowęnainnytemat.GdylordCreith
poszedłdosiebie,wyszłanagazonprzeddomem;
przyglądałasiękrętymbłyskawicom,zapalającymsię
napołudniowejpołacinieba;chciałauwolnićsię
odnienawistnegotowarzystwaHamona,aletenposzedł
zanią.