Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
II
Senwpadłpodświatło,spopieliłsię.Jestemwpozycjisiedzącej.
Następnegodniawyrzucętwojąszczoteczkędozębów.Zamknędrzwi.
Jakieptakipełniąnocnąwartę?Połyskujekurz,tylejego.Niewiem,
czymsięzająć.Dzień.
Napogrzebwybierzemysięwetrzech.Zarazbędzie
powszystkim.Orszakwejdziemiędzydrzewa.Wszyscyjużsą.
Brązowykontenerpełenliści.Wydeptanaścieżka.Ktośzostawił
konewkęicośdogleby.Imdalejwlas,tymmniejnas.Idziemy.
Ławka,plastik.Machadonassamolot,jestbardzodaleko,niewidzimy
go,alewierzymyznakom.
Zpogrzebuwrócimywedwóch.Ojcieczapędzimniedosnu.
Apotemsamsiępołoży,niezważającnato,żestarygarniturwisi
nanimjaknażywejosobie.
Nieżyłaodkilkumiesięcy.Kiedymijałnassamolot,jakieśptaki
wsunęłysiępodoko.Uderzyłymnieczarnymifalami.Włazience
zostałpaproch.Lubiłaśtosłowo,niewyrzucęgozkrtani.Mówię
toprzedzaśnięciemkażdegodnia.Gdywychodziłaśopiątejrano
dopracy,myliłaśbiałesmugiświatłalatarkizmgłą.
Dwudziestegolistopada2017rokuktośpomyliłporannąmgłę
zbiałymismugamitwojejlatarki.Reflektory,długieświatła,wtopiły
sięwasfalt.Jasnekolumnyzaczęływyrastaćjakpędybambusa.Blade
samochodoweświatłanadranemmająfakturęikolorletniegosernika.
Tendźwiękpomyłki.Uderzyłemkiedyśkolanemwmetalowykontener
nagruz,znamgo.Dlategoterazkrzyczyszirozbiegaszsię
nawszystkiestrony.Wchodziszmiędzydrzewa.Mamnadzieję,
żetonietymachaszzsamolotu.
Zapakowałemciwtedykawałekciasta.Nadrogę.Paprochy
iokruchyzostałynastole.Niktichniezdążyłwyrzucić.Wpadłaśpod
światło.Wtamtejchwilibyłemwpozycjisiedzącej,szorowałemzęby.
Podszedłemdozlewuiwyplułemwęglowąpastęzmieszanązwodą.
Pękałydrobnebąbelki.Pomyślałem,żetakmusiwyglądaćasfalt,gdy
jestczterdzieścistopniwcieniu.Kilkametrówodtwojegociała