Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
jązobaczyć–nalegała.–Niezwłocznie!
–Oczywiście,proszęwejśćdośrodka,pannoMaclay.
–OdźwiernyzaprosiłMadeline,obrzuciwszy
jąpodejrzliwymspojrzeniem,izniknąłzjejpolawidzenia.
Czekaławholu,akażdaminutazdawałasię
wiecznością.Tykaniewiszącegonaścianiezegarateż
jakbyzwolniło.Ponowneprzybyciesłużącegotak
ucieszyłoMadeline,żezuśmiechemnaustach
ażklasnęławdłonie.
–Niezmierniemimiło,żepanienkętakcieszymoja
obecność.Pragnęprzekazać,żeAugustaoczekujepani…
–Madeline,niepomnadobrychmanier,ruszyłaprzed
siebie,nieczekając,ażsłużącyskończy.–…ech,
wpokojudziennym.–Usłyszałajeszczezaplecami.
Zprędkościąbłyskawicywpadładowskazanegoprzez
odźwiernegopomieszczenia.Najasnoróżowejkanapie
przymałym,okrągłymstolikusiedziałaAugusta.
–Madeline,czycośsięstało?–PannaMaclay
gwałtowniewstała,widzącwzburzeniegościa.–Miałaś
byćzrodzicamiwwaszejposiadłościwBath.Nicztego
nierozumiem.
–Augusto,chodźzemną.–Kuzynkapociągnęła
jązarękęiwyprowadziłazpokoju.
Będącjużnaschodach,Augustaopamiętałasię
iwyrwałazuścisku.
–PannoMaclay,maszmiwtymmomencie
powiedzieć,jakijestceltwojejwizyty!
–Nietutaj–szepnęłaMadelineiruszyławgórę
schodów.–Twojasypialnia!Nalegam,Augusto.