Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Prolog
Griszapatrzyłnamonitoriniewierzyłwłasnymoczom.
Korytarzemprowadzącymodstronyszpitalaszedłsobie
jakiśfacet.Byłwysoki,szczupły,lekkoprzygarbiony,
wbiałymfartuchulekarskim.Griszauruchomiłzoom
kameryizbliżyłobraz.Intruzmiałmałąbródkęiciemne
włosysięgająceramion.Jegowiekoceniałnaniewięcej
niżtrzydzieścilat.
Griszaprzeciągnąłdłoniąpokrótkoostrzyżonych
włosachizacząłśledzićprzemarszprzybysza,
wychwytującobrazzkolejnychkamer.Mężczyznaszedł,
rozglądającsięczujnie,dotarłdorozwidleniadróg.
Tujegonogizwolniłyinaglezatrzymałsięoszołomiony.
Zpewnościąnietegosięspodziewał.Głównykorytarzbył
wysokinapięćmetrówinatyleszeroki,żemożnabyło
jeździćsamochodem,ścianybyłyczyste,ainstalacje
ukrytepodpanelami.Odtejchwiliporuszałsięwolniej,
jakbyprzepastnepodziemiaprzytłaczałygoswym
ogromem.Bladeświatło,uruchamiającesięgdzieniegdzie
nafotokomórkę,budziłownimfaleniepokoju.Przy
kolejnymrozwidleniuprzystanąłnachwilęinerwowo
otarłdłonieospodnie.Griszanawetstądczułniemal,jak
naszyicorazmocniejpulsujemugruba,wypukłażyła,jak
tętniwniejlepkaczerwień.Pamiętałjegokrew.BRh+,
trochęsłabonatleniona,alemocna.Oblizałsięłakomie
inachyliłdointerkomu.
Jürgen,dyżurka.Jaidęnarekonesans.
Przyjąłemusłyszałwodpowiedzi.
Opuściłcentrummonitoringu,szybkominąłkwatery
mieszkalne,wspiąłsięnanajwyższąkondygnacjęichwilę
potemstanąłopartyobielonymur.Wsunąłkciuki
zapasekdżinsówispokojnieczekał.Jeszczepięćkroków,