Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
DIMAŁEWYCKI
JEDENWIECZÓR
FOT.ZARCHIWUMPRYWATNEGO
Wsobotniwieczórzaprosiłemdosiebieprzyjaciół.Zarównotych,
którzywłaśniewrócili,jakitych,którzywogóleniewyjeżdżali
zKijowa.Umówiliśmysięna17:00,boo22:00zaczynałasięgodzina
policyjna,aniektórzymusielijeszczewrócićnadrugikoniecmiasta.
PonieważwniedzielęwypadałaprawosławnaWielkanoc,
zaproponowałemwspólnepieczeniepaski,czylibabywielkanocnej.
Chodziłogłównieoto,byzbytnioniezajmowaćsięprzypominaniem
sobietego,cozwyklerobisięnaprywatkach,wsytuacji,kiedy
człowiekzapomniałjuż,cotoznaczyimprezować.Wiedziałem,
żeczęściosób,któremiałysiępojawić,mówienieowojnienadal
sprawiałoogromnyproblem.Akiedypieczeszciasto,oniczyminnym
niemusiszmyśleć.Takibyłmójplan.Przed16:00udałomisiękupić
dwiebutelkiwina(wKijowieobowiązujezakazsprzedażyalkoholu
po16:00)orazwszystkieniezbędneskładnikidopaski.Wracając
dodomu,przypomniałemsobie,żeo17:00umówiłemsięnarozmowę
zmojąamerykańskąprzyjaciółkąRashahiniezdążęjużjejprzełożyć.
„Itaksięspóźnią”pomyślałemizadzwoniłemdoniej.