Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdziałpierwszy
wktórymzciemnegoniebazstępuję
Napoczątkubyłolądowanie.Poteminnesłowa,które
powoliwyłaniałysięzrulonuksięgi.
Lądowaniemiałoodbyćsięogodzinieczwartej
czterdzieścicztery.Amożepięć,dziesięćminutpóźniej
właściwieniepamiętam.Zresztą,niejesttotakie
ważne.Niejaczaswyznaczałem,niejaczasem
rządziłem,więcrównieżniejaczasbędęliczył.Inni
zamnietozrobią.
Samolotemkołysało.Myślałbykto,żepłynęliśmy
pomorzu.Zaokrągłymi,brudnymioknamichmury
przemykałyniczymprzestraszoneanioły.Połykała
jeprzestrzeń.Myśmyrównieżpołykaliprzestrzeń
ibyliśmyprzezniąpołykani.Wszystkowskazywałonato,
żeprzestrzeńbyłasmokiem.Mybyliśmytylkodziećmi
smoka.Smokitopotwory,ichdziecipotworne.Nie
wiem,jakiegorodzajubyłytechmury,gdyżnachmurach
sięnieznam,apozatymbyłytochmuryzupełnie
miobce.Niebyłytochmurymoje.Niewiemrównież,
jakiejmarkibyłsamolot.Myślęjednak,żenienajlepszej.
Zcałąpewnościąniedźwigałpociskówklasypowietrze-
powietrze,niemiałradaru,kółtylnych,zbiornikaciekłego
tlenu,światełpozycyjnych,wycieraczekorazzasobnika
spadochronuhamującegoitympodobnychrzeczy.Nie
byłtowięcsamolotodrzutowy,ztymżedlamnie
odrzutowymbył,itonawetbardzo.Miałzatoantenę
radiowąidwafoteleodrzucane,czylikatapultujące,które
znajdowałysięwkabinie.Długobyłemprzekonany,
żekolorubyłstalowego.Myliłemsię.Wrzeczywistości
samolotbyłniebieski.Nierozważnybyłem,gdymyślałem,
żesamolotmógłbybyćjakiegokolwiekinnegokoloru.
Czyżwewszechświecieistniejejakiśbardziejdoskonały