Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ciebietrudne…szczególnieżecięnieuprzedziłam.
–Dotknęładłonicórki,aleonagwałtowniecofnęłarękę.
–Widzisz,jużodjakiegośczasunosiłamsięztym
zamiarem.Tendomjestdlamniesamejzaduży.
Pocomitylepokoi,jeżelipraktyczniekorzystamtylko
ztrzech?
–Acozemną?Omnieniepomyślałaś?Mojezdanie
niematuznaczenia?
–Kochanie,wyprowadziłaśsię,studiujesz
weWrocławiu.Takajesteśpewna,żezaczterylata
tuwrócisz?Jakietomaznaczenie,gdziebędzieszmnie
odwiedzać?
–Awłaśnie.Togdzieterazzamierzaszmieszkać?
–Pojawiłosiępytanie,któregoAlinanajbardziejsię
obawiała.Westchnęłaimimowolniepotarłaobrączkę
niezmiennietkwiącąnajejprawympalcuserdecznym.
Dlaczegowłaściwiejeszczejejniezdjęła?
–Cóż…Pamiętasz,jakwubiegłymrokubyłam
naPodlasiu?Opowiadałamciwtedyoniewielkimdomku
wystawionymnasprzedaż…
–Nie…niemówiszpoważnie!–TerazKarolinabyła
autentycznieprzerażona.–Zamieniłaśto–rozłożyła
szerokoramiona,wskazującnarozległysalon–najakąś
chałupęnawsi?!
–Właśnietak.Inienajakąśchałupę,tylkoprzytulny,
drewnianydomzdużymogrodem.
–Takjakbyśtuniemiałaogrodu…
–Mam,alezapłotemniemałąkiikrystalicznieczystej
rzeczki.Niemateżlasunawyciągnięcieręki.Spodoba
cisię,zobaczysz.
–Wżyciutamniepojadę.–Karolinanaburmuszyłasię