Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wieluznichjestsięwstaniebezwiększegożalupozbyć.
Drewnianypiętrowydomniebyłzbytduży,
awporównaniuztym,wktórymmieszkaławWarszawie,
sprawiałnawetwrażeniejeszczemniejszego,niżbył
wrzeczywistości.Zostałjednakfunkcjonalnie
zaprojektowany.Naparterzeoboksalonu
zumiejscowionymwrogukominkiemiotwartąkuchnią
znajdowałasięsypialniazoknemwychodzącym
napodjazdiduża,widnałazienka.Kolejnetrzypokoje
inastępnałazienkaznajdowałysięnapięterku,naktóre
prowadziłystrome,wąskieschody.Zarównościany,jak
ipodłogiwyłożonojasnymdrewnemidziękitemu
wnętrzezyskałonaprzytulności.Alinapotrafiławyobrazić
sobie,jaksiedzizimąnakanapiepodkocem,aogień
trzaskającywkominkurzucanaścianyciepły,migoczący
blask.
Zmierzchałojuż,gdyzmęczeni,zasiedlinadrewnianej,
zadaszonejwerandzie.Przednimirozciągałsięopadający
łagodnymstokiem,dawnoniekoszonytrawnik.
Wwieczornejciszyniósłsięwiosennyśpiewptaków.
–Nawakacjewsamraz–skomentowałMarek,kończąc
piwo–alenadłuższąmetęjęzykawgębiezapomnisz
natympustkowiu.Zkimturozmawiać?Zkotami?
–Mająsiedemżyć.Mogąmiećdużociekawychhistorii
doopowiedzenia.Pozatymmamsąsiadów
–przypomniała.
–Oczywiścietotwojadecyzja–DariawzięłaAlinę
zarękę–alepamiętaj,jakbędzieszmiaładośćizechcesz
najakiśczaswrócićdocywilizacji,tozawszechętniecię
przenocujemy.
–Dajciejużspokój,proszę.Niezdziczejęidamsobie