Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Gdańskjestwciążjeszczewciągniętyworbitętegoświata,którywije
sięwkonwulsjachwielkiejiciężkiejchorobyijestwprzededniu
jakichświelkichwydarzeń.Niewiemy,czymzamiesiąc,zadwa,
zatrzybędąNiemcy.Jesteśmypogrążeniwtysiącachhipotezitysiącu
niepewności.MamywBerliniekorespondentów,mamyagencje
prasowe,mamycodzienniesetkikomunikatów,ajednakniktnamnie
powienicwięcejjakto,żewNiemczechrzeczyidąkujakiemuś
końcowi,którybyćmożebędziewieszczonymprzezanabaptystę
końcem.
ZGdańskawyczuwasięnajlepiejpsychozęniemiecką.
Najgroźniejszetoniebezrobocie,toniehitlerowcy,toniekomuniści,
tonienędzaikrach,ikryzys.Najgroźniejszarzecztoto,żeludność
niemieckaogarniętajestpsychoząkończącegosięświata,psychozą,
któramusibyćchybapsychoząsąduostatecznego.
WkrajuGoethegoiKantawchwilikatastrofygospodarczej
prosperujątygodnikiprzygodnych„wieszczów”iprosperują
„poradnie”wszelkichchiromantówiznachorów.Jesttojeszczejeden
przebłysktego,cosiędziejewnieszczęsnejduszyniemieckiej.
[...]Zaszedłemdokawiarniniewielkiej,alebardzoprzepełnionej.
Pochwiliobokmegostolikaulokowałasięrodzinazłożonazojca,
matkiiosiemnastoletniejcórki.Zauważyłem,żerozmawialipopolsku
iponiemiecku.Zauważyłem,żerozmawialiponiemieckuwtedy,gdy
myśleli,żektośmożeusłyszeć.
Wchwiligdyzacząłemprzeglądaćpismahitlerowskie,zobaczyłem,
żeludziecipatrząsięnamnietrochęjaknawroga,trochęjak
naniebezpiecznegoczłowieka.Pochwilistarszyówpanwstałisiadł
tużbliskoprzymnienamiejscu,gdzieprzedtemsiedziałajegocórka.
Umieszczononajwidoczniejdalejzamną.
Wówczaswyjąłemzkieszeni„DzieńPolski”izacząłemgodość
manifestacyjnieprzeglądać.Pochwilizwróciłemsiędosąsiedniego
stolikainajuprzejmiej,kaleczącwokropnysposóbniemczyznę,
poprosiłemmegosąsiada,czyniebyłbyłaskawprzetłumaczyć
minieznanyniemieckiwyraz.Wyraztenbył,oczywiście,bardzo
prosty.Panzrobiłtochętnie,przyczymnawiązałasięrozmowa.
Ludziecidowiedzielisię,żeprzyjechałemtutajzKrakowazapisaćsię