Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
kijednorodzinne.Żonkile,tulipany.Czarnykotzagre-
stowymioczamiprzechadzałsięleniwie.Inny,pręgowany,
przeskoczyłpłot.
Biało-błękitnafiguraMatkiBoskiejwwypielęgnowa-
nymogródkulśniłaoślepiającowpromieniachsłońca.Przy
otwartejfurtcesąsiedniejposesjistałaciemnowłosa,śred-
niegowzrostukobietawjasnejspódnicy,bluzceiklapkach.
Naklejałaogłoszenie.Przezuchyloneoknobyłowidaćjej
kuchnię,wyszorowanapatelnianaścianiekipiałaświatłem.
Przystanęłaipostawiłaobietorbynaziemi.
Dzieńdobry.Popatrzyłanatwarzkobiety,ale
potemopuściławzrokiprzyglądałasięjejstopom,bladym,
zwysokimpodbiciemidrobnymipalcami.
Dzieńdobry.Kobietaodczułatospojrzenietak
dotykalnie,żezbliżyłarękędostopy,żebyjestrzepnąć,ale
zakłopotana,cofnęłaszybko.Taśmaklejącazostałajejna
palcachdrugiejręki,ogłoszenietrzepotało.Panikogoś
szuka?
Będętumieszkaćwyjaśniła.
Zdumienie,któreogarnęłokobietę,byłotaksilne,że
graniczyłozszokiem.
Przecieżdałapaniogłoszenie.Ta,któraprzy-
szła,dotknęłakartki,którawyrywałasięjakptak.
Aleprzecież…
Możejepanizdjąć.
Alejakimsposobem…
Zapłacęzgóryitakdalej.Niepijęiniepuszczam
technoodrugiejwnocy.Chcęwejśćiwziąćprysznic.