Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Nierozumiem,dlaczegoniechcesz,żebyśmyweszli
razem–mówiKarolpotym,jakpuszczamjegorękę,gdy
zbliżamysiędofirmy.
–Boniechcę,bymniezwolnilizałamanieregulaminu.
–To,żewejdziemyrazem,nieoznacza,żejesteśmy
razem.Chybasięmnieniewstydzisz?
–Oczywiście,żenie.
–Towczymrzecz?
–Jużcimówiłam:niechcę,żebyktośdoniósłonas
mojemuszefowi.Jeszczesobiepomyśli,żecodwie
godzinywychodzęnabzykankozeswoimchłopakiem,
którypracujedwapiętraniżej.Jużitakzwróciłmiuwagę,
żezbytczęstorobięsobieprzerwy.
–Topowiedzmuprawdę,żechodzisznafajkę.Mójszef
niemanicprzeciwkotemu,żepalę.
–Bosampali.Mójnie.
–Możezrozumie...
–Niezrozumie.Jestjaksuchedrzewowlesie.
Toskostniałynudziarz,którymapierdolcanapunkcie
przestrzeganiazasad.Mogęsięzałożyć,żenajbardziej
szalonąrzeczą,jakązrobiłwżyciu,byłagrawszachy
naczas.Zkomputerem.Offline.