Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–PaniMariaGabara?
Unoszęgłowęinapotykamszareoczy,któremierzą
mniezimnymspojrzeniem.Pokilkuzmarszczkach
naczoleisurowymwyrazietwarzywnioskuję,
żemężczyznamaokołoczterdziestki.Mocnaszczęka,
brakzarostu,staranniezaczesanewłosy,twardywzrok,
zacięteusta.Choćstoiwodległościdwóchmetrówode
mnie,wyczuwamodniegomęskizapach–klasyczny,
ciężkiielegancki–takiwywołującymrowieniewdole
brzucha.
Przesuwamwzrokiemponienagannieskrojonym
szarymgarniturze,któryleżyidealnienapostawnej
sylwetce.Żadnegomarszczenia,zagięć,niedopasowania.
Perfekcyjny–jakbyprostoodkrawca.Dotegobiała
koszula,spinkiwmankietach,stylowyzegarek(namoje
okoantyk),wzorowozawiązanyczarnykrawat,spodnie
wkant,butynabłysk.Facetjestrosłyjakbukwstuletnim
lesieichociażnienależędoniskichosób,muszę
zadzieraćgłowę,bypopatrzećmuwoczy.Bijeodnich
takidystansipowaga,żeażstrachsięodezwać.
Domyślamsię,żetomójnowyszef.Wygląda
naszefa–zdecydowaniewyróżniasięztłumu.
–Zgadzasię.PanJanEngler?
Odpowiadamipojedynczemruknięcie.
Nocóż,tochybabyło„tak”.
–Bardzomimiło...–Wyciągamdłoń,leczonnawet