Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
światłem,aozdobnelitery„R”i„A”natykającym
wahadlebyłypierwszymi,którepróbowaliśmyzbratem
odczytać.Obserwowaliśmy,jaknaemaliowanejtarczy
pokrytejtajemniczymiznakamizatrzymywałysię
ozdobnewskazówki.Ichułożeniewyznaczałorytm
naszychdni.Tykanieibrzmienie,brzmienieitykanie
stałysięcichymtłemdlawydarzeńwnaszymdomu.Były
jakutajoneżycie,któredostrzegaliśmywchwilach,gdy
nadłużejwpokojachzaległomilczenie.
Rankiem,niezmiennieotejsamejporze,ojciecpojawiał
sięwstolarni.Czeladnicyszybkootaczalimistrza,który
stałpośródnichwysoki,wbiałejkoszulizestójkąiz
plikiemrysunkówwręku.Przydzielałzadanianapoczątek
dnia,potemrozsyłałichwświat,niczymapostołów
powinności,wodległeperyferieiniezbadanezakątki
stolarni.Posyłałuczniów,byzmagalisięzopornąmaterią
drewnaożywicznymzapachuijasnymkolorzekobiecej
skóry.
Jegoporannezjawieniesięsprawiało,żewszyscykrzątali
siępowarsztaciezwiększążarliwościąioddaniem.Wnet
rozlegałsięgłuchyterkotmaszyn,amocnyzapach
żywicznegodrewnarozchodziłsiępopoddaszu.Uczniowie
otwieraliniewielkie,drewnianeokna,pokrzykującgłośno.
Ichjasnekoszulewyraźnieodcinałysięodciemnego
belkowiapodtrzymującegostrop.
Wporzeobiaduojcieczwykłschodzićwolnopostromych
schodachstolarni,szybkimkrokiemprzemierzałpodwórze
izatrzymywałsięwsienidomu.Jegowejściutowarzyszył
zapachciepłegodrzewamocny,wilgotnyibijący
wnozdrza.Wówczaswiedzieliśmy,żewozacydopiero
coprzywieźlidotartakuzamówionewlesiekłody.
Częściejjednakwnosiłzsobąłagodnyzapachsuchego
drewna,któregojasnypyłwidocznybyłnajegotwarzy.
Zdawałosię,żedrobinystolarnianegoprochuniczym
aureolaunosiłysięjeszczenadgłową.
Staliśmyzbratemporuszenijegonagłymzjawieniemsię
wkuchni.Zapachdrewnamieszałsięzaromatem
tytoniowegodymu,tymsamym,którywypełniałpokój
napoddaszu.Byłtoaromatmałychcygaretek„Calume”,