Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
natopytanieodpowiedzieć,aletenpłaczpamiętam.Kocha-
łemsiostrę,aonaszłazaobcego,chudego,czarniawegofaceta,
siedziałaterazobokniegonabryczceiprzytrzymywałafalujący
odwiatruwelon.Niezatrzymałasięaninachwilę,żebymnie
uścisnąć,niezawołała,nic,jakbyniezauważyłakrów,które
ustępowałyprzedpojazdami.Musiaławiedzieć,żegdzieśtam
jestem.Zawszewzruszałamniemuzyka,terazorkiestrawiel-
kimmocnymmarszemtowarzyszyłamłodymwtejdrodze,aż
wyjechalinagłównytrakt.Tobyłtakżemoment,któryozna-
czałkoniecjakiegośżycia,jakiegośfragmentużyciaPiątejSio-
stry,aleinaswszystkich,wcałejrodzinie.Wiadomobyło,że
odterazsięodnasoddzieli,będziemiałajużswojegospodar-
stwo,swójjakiśdom,októrybędziedbaćbardziejniżonasz
wspólny.Zawszebyłowtymwięcejsmutkuzpowodutego
rozdarcianiżradościztego,żezaczynasięcośnowego.Boto
nowe,cosiętuzawiązywało,niebyłojużnasze,budowaćsię
miałonafundamenciewpołowieobcym,astarebyłonaszedo
kości,pełne,odpierwszegodoostatniegotchnienia.Wtam-
tymokresie,alenieprzytympierwszymweselu,któregota
opowieśćwzasadziedotyczy,bobyłemwtedyzamały,ale
wtymźniejszymczasiemojezwiązaniezrodzinąbyłonad-
zwyczajniesilne.Właściwienieumiałempomyślećsiebiepoza
rodziną,dlategotaktrudnobyłomipotemjąopuszczać.Mój
wyjazddoszkołyśredniejpołączonybyłzwielkimpłaczem.
Wyjeżdżałonaschybaczterechchłopaków,opróczmojegostar-
szegookilkalatbratajeszczesynsąsiadówiktośzkońca
wsi.Koniesięniecierpliwiły,wszyscysiępożegnali,tylkoja
niemogłemsięuspokoić;ryczałemjakbrzdąc.Wszyscyczuli
siępewnietrochęzażenowani,aleirozbrojenitymnadzwy-
czajnymwybuchemczułości.Podobniebyło,gdypierwszyraz
przyjechałemdodomuzinternatu.Tobyłojakiśmiesiącpo
rozpoczęciunaukiwliceum.Szedłemodautobusugłówną
drogądonaszychpól.Mamakopałaprzyszosiekartofle.Nie
mogliśmysięuspokoić,łzylałysiębezkońca.Niestety,taczu-
łośćserca,zwanateżsentymentalizmemzostałaminazawsze,
13