Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
todiabełwnimsiedziigna!Wychowaliśmysobie
dopierodręczyciela!
–Dosłużysięonnagrody.Staraledwieżyje,asukcesor
wyżeniegonatychmiast.
–Możemustaracozapisze.
–Chyba,toćliżejejnogiipełzajakpies.
–Anastraktujejakchamów.Choćmytakiesamesługi
płatnejakon.
–Oho,fanaberiahrabska,agołyjakbicz!
–Żebymuktorazzanasoddał,tobyspokorniał.Ale
wszyscytchórze.
–Toczemupanniespróbujeszpierwszy?–szyderczo
wtrąciłgumienny.–Panteższlachcic.
–Właśniedlategoniechcęnatakimszpiegurąk
walać.
–Ijeszczepytanie,czybymupandosięgnąłdotwarzy.
Pisarzumilkłipochwiliobydwajzasnęli.
Rządcatymczasemwróciłdostancji,zawołałzasobą
Wartęizabierałsiędoodpoczynku.Obudziłasięjednak
matka,zakaszlała,stękając:
–Czytoty,Olek?
–Ja.Nagumnochodziłem.
–Acosłychaćwpałacu?
–Niewiem.Zapewnespokojnie,kiedymałanie
przyszła.Niechmamaśpi!
Zapanowałacisza.Wichernadworzeszalałiśnieg
zdeszczembiłoszyby,słychaćbyłoniekiedytrzask
łamiącychsięgałęzi.Rządcazasnąłsnemkamiennym,
spokojnyterazdorana.Śniłomusięjakieśpolowanie,
krzyki,naganki,granieogarów,strzały.Wtemsięocknął.
ToWartaujadałauokna,wktórektośstukał,amatka