Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Zkimonrozmawia?–spytałam,bardziejsiebieniżprzyjaciół.
Maritzapostukałaplastikowąstrzałąokierownicę.
–ChybazRyanem,nie?CzyBrianem?Czyjaktamsięwabiten
jegoprzygłupiastykumpel.
–Nie–zaprotestowałamznaciskiem.–Toktośinny.Widzicie,jak
Grantrazporazdotykawłosów?
MaritzaiJaKoryprzezchwilęprzypatrywalisięmuwmilczeniu.
Jarównieżnicniemówiłam.WkońcuMaritzazagaiła:
–Myślisz,żerozmawiazdziewczyną?
Niebyłamwstanieodpowiedzieć.Brakowałomitchu,nerwy
miałamnapiętedogranicwytrzymałości.
–Ruszyłdalej–zauważyłJaKory.
Grantznalazłsięwblaskubiałychświatełpłynącychzbudynku.
Inagle,takjakprzeczuwałam,zzakolumnywynurzyłasię
dziewczyna.
Byłachuda,miałaaparatnazębachidługiegęstewłosy.Uśmiechała
siędoGrantanerwowoinieśmiało,aonpodpierałsiępodboki,
zaczęstokiwałgłowąiprzestępowałznoginanogę.
–Owmordę–powiedziałacichoMaritza.–Onjestnarandce.
Ciałomiałamskurczoneizimne.Czułamsiętak,jakbywszechświat
sobiezemniezażartował,ajanieświadomiepomogłam
muwzastawieniupułapki.Podczasgdymywetrójkęlamentowaliśmy
wpiwnicynadbrakiemromantycznychdoświadczeń,mójmłodszybrat
skłoniłnaspodstępem,żebyśmyzawieźligonarandkę.Wiedziałam,
żeGrantdorasta,żeinteresujesiędziewczynami,żeważnączęścią
jegożyciasązdjęciaipopularność…Ajednakjakośniedokońca
sobieuświadamiałam,żemójbratnaprawdęstajesięNastolatkiemiże
byćmożeidziemuznacznielepiejniżmnie.
Dziewczynacośpowiedziała.Wyglądałanazakłopotaną.Grant