Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Popatrzyłamnaniegototalniezaskoczona.Onicmnienieprosił
odwielumiesięcy,odczasu,gdywszedłwfazęgwałtownegorozwoju
izaczął„czućsięsobą”,jaktoująłtata.Wcześniejbyliśmycałkiem
blisko–razGrantnawetzatańczyłdojednegoznaszychukładówpod
utwórCélineDion–alewciąguostatniegorokuzacząłodnosić
sukcesywsporcieispędzaćwięcejczasuzkumplami,więcszybko
stałosiędośćjasne,żewidziwemnietylkonudnąstarsząsiostrę.
–Amamaczytataniemogącięzawieźć?–spytałam.
–Idąnatęimprezęfirmowązpracymamy–odparłGrant,
przewracającoczami.–Powiedzieli,żebymciebiezapytał.Mama
stwierdziła,żeniebezpowodudającikasęnapaliwo.Tojak?
Zawiezieszmnie?
–Niewiem,może.Późniejzapytaj.
Odrzuciłgłowędotyłuzrezygnowanymgestem.
–Ej,noweź,Codi,wszyscymoiznajomiidą!
Nieznosiłam,kiedyGrantwspominało„wszystkich”swoich
znajomych.Zawszeodnosiłamwrażenie,żemówitakspecjalnie,
celowopodkreśla,żespotykasięzcałąarmiąprzyjaciół,podczasgdy
jamamtylkoMaritzęiJaKory’ego.
–Totylkopięćminutstąd–drążyłGrant.–Pozatymitaknicnie
robicie.
–Spędzamymiłoczas–odparłam,wskazującnaMaritzę
iJaKory’ego.
–Alenibyjak?Tylkosiedziciewpiwnicy,jakzwykle.
Poczułam,żetwarzmipłonie.Mójmłodszybratodpewnegoczasu
wykazywałtendencjedookrucieństwa.Możenieujawniałysięczęsto,
alenigdyniewiedziałam,jakzareagować.
–Grant–wtrąciłaMaritza.–Jeślichceszpodwózkę,spróbuj
poprosićtak,żebyprzyokazjinasnieobrażać.