Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Ciotka,podobniejakOrłowska,nienależaładopoliglotek,
dlategojejangielskibyłkiepski.KuzaskoczeniuRenaty
kobietaznałacałkiemnieźlejęzykrosyjski.
–Skądpaniznarosyjski?
–UrodziłamsięwBerlinieicałeżycietammieszkałam.
WDeutscheDemokratischeRepublik.
–Aha,rozumiem.
Nierozmawiałydługo,boprzerwałoimnadejścieZuzy
iTea.
–Maszdlamnie
Praline
?–zawołałchłopczyk
doRenaty.
–Oczywiście–odpowiedziała,wyciągajączplecaczka
dwieczekoladkimalaga.TrzymałajetylkodlaTea,bosię
jużkończyły;wnukomwręczałakasztanki.–Niebędę
paniomprzeszkadzać–powiedziaładociotkiorazniani
iudałasiędobufetupokolejnegogrzańca.
Dwakuflegrzanegopiwacałkiemumiliłyjej
oczekiwanienarodzinę,alerozsądekniepozwoliłwypić
trzeciego,bowieczoremmiałobyćprzyjęcieurodzinowe
Martina.Stojącnatarasiewidokowym,podziwiała
zimowąscenerię.Widokbyłprzepiękny.Wszędzie
panowałabielskrzącasięiskierkamisłońcaigrającymi
naśnieżnejotulinie.Bielkrajobrazuurozmaicałyzielone
cętkigałęziświerkówisosenwyglądającespodgrubej
czapyśniegu.Anadtąbielązawisłalazurowakopuła
nieboskłonu,niepoplamionaanijednąplamkąchmur.Tak
niebieskiegoniebaRenataniewidziałaaniwKrakowie,
aniwZakopanem.Mójulubionyzestawkolorów:niebieski
ibiały–pomyślała.Kolorystycznykontrastpodświetlony
słonecznymipromieniamibiłwoczytakmocno,
żekoniecznabyłaochronawpostaciokularów
przeciwsłonecznych.Renatawystawiłatwarzkuniebu,
bojaskrawabielśniegumimociemnychszkiełwciąż
drażniławzrok.Natleciemnegobłękitupięknie