Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Paspoalniemógłpowstrzymaćskrzywienia.
–Postaramsię,abymitakżeprzebaczył,alenietakpóźno.
–Życzęciszczęścialebiodo!TymczasemjestwygnanymzFrancyi.
WParyżumaczłowiekprzynajmniejpewność,żegotakłatwonie
spotka.
–Pewność!–powtórzyłNorinandczyktonemniezupełnie
przekonanym.
–Wkażdymraziejesttonacałymświęciemiejsce
najbezpieczniejsze.Dlategotuprzyjechałem.
–Jatakże.
–IżebyprzypomniećsiętrochęksięciuGonzadze.
–Tenjestnamteżcoświnien.
–SaldaniiFaenzabędąnaspopierać.
–Ażdochwili,gdystaniemysięrównieżwielkimipanamijakoni.
–Siarczyste!Będzieznaspięknaparaelegantów!
Kokardasnapuszyłsię,aPaspoalrzekłcałkiempoważnie.
–Bardzodobrzenoszępięknestroje.
–GdychciałemodwiedzićFaenzę,–mówiłdalejKokardas
–odpowiedzianomi:„Jaśniepannieprzyjmuje”.Jaśniepan!
–powtórzyłwzruszającramionami.–Nieprzyjmuje!Pamiętamczasy,
gdykręciłemnimjakbąkiem.
–GdyposzedłemdoSaldaniego–odrzekłPaspoal–jegowielki
lokajpotraktowałmniebardzoniegrzecznieirzekł:„Panbaronnie
przyjmuje”.
–Hę!–zawołałKokardas.–gdymybędziemymielitakżelokajów,
chcę,abymójbyłzuchwałyjaklokajsamegokata.
–Ach!–westchnąłPaspoal–gdybymjamiałprzynajmniej
gospodynię!
–Niebójsię,kochanku!Itoprzyjdzie.Jeżelidobrzerozumiem,nie
widziałeśsięjeszczezpanemPejrolem.
–Nie,chcęsięzwrócićodrazudosamegoksięcia.
–Mówią,żejestterazmilionowymbogaczem.
–Miliardowym!ToprzecieZłotydomjakgonazywają.Janie
jestemdumnymimogązemniezrobićnawetfinansistę,jeżelizechcą.
–Afe!Finansistę!Mójprofosie!
Byłtomimowolnyokrzyk,którysięwydarłzpiersiKokardasa.
–Smutnyupadek!–rzekłponamyśle.–Ajednak,jeżelitoprawda,
żewtensposóbmożnasiędorobićmajątkumójgołąbku...
.
–Jeżelitoprawda!–zawołałPaspoalzentuzyazmem.–Awięc
tynicnicwiesz?