Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Dobrze,pamiętaszhasło?„Jestem!”
–Powodzeniaidowidzenia!
–Dowidzenia!
Pejrolijegotowarzyszaweszlinaschódki.Lagarderodprowadzał
ichwzrokiem.Ocierałpotzczoła.
–Bógmipoliczywostatniejgodzinie–rzekiwduchu–wysiłek,
jakiuczyniłemnadsobą,abynicwepchnąćszpadydobrzuchatych
nędzników.Aletrzebadotrzymaćdokońca.Terazchcęwiedzieć!
Ścisnąłczołorękami,bomyślikotłowałymusięwgłowie.Możemy
ręczyć,żeniemyślałjuż,aniopojedynku,aniomiłosnejwyprawie.
–Corobić?–rozmyślał.–Wziąćdziecko?Botenciężartomusi
byćdziecko.Alekomujepowierzyć?WtymkrajuznamtylkoKariga
ijegoludzi...złaopieka!Ajednakmuszęjewziąć!Muszę!Jeżelitego
niezrobię,nikczemnicyzamordujądziecko,tak,jakliczą,żezabiją
ojca.Dowszystkichdyabłów!Ajednakwcalenie
pototuprzyjechałem!
Przechadzałsiędużymikrokamimiędzystogamisiana.Był
nadzwyczajwzburzony.Cochwilaspoglądałnaokienko,aby
zobaczyć,czysięnieporuszaokienicanazardzewiałychzawiasach.
Wkrótceteżusłyszałlekkiszmerzwewnątrz.Krataotwierałasię
ostrożnie.
–„Adsum?”–szepnąłjakiśdrżący,kobiecygłos.
Lagarderprzeskoczyłkopkisiana,dzielącegoodokienkaiodparł
cicho:
–Jestem!
–ChwałaBogu!–odrzekłgłoskobiecy.
Wówczasotworzyłasięokiennica.
Nocbyłaczarna,aleoczyParyżaninaoddawnajużoswoiłysię
zciemnością.
WkobieciewychylającejsięprzezoknapoznałAuroręKajlus,
pięknąjakzawsze,alezłamanąibladązniepokoju.
GdybywtejchwiliktokolwiekprzypomniałLagarderowi,żechciał
wejśćznienackadopokojutejkobiety,młodyrycerzzadałbymukłam
itownajlepszejwświeciewierze.
Szaleństwoopuściłogonajzupełniejibyłszczerzepoważnychociaż
zuchwały,jaklew.
Możewtejchwilirodziłsięwnimnowyczłowiek.
Aurorapatrzyłaprzedsiebie.
–Nicniewidzę–rzekła.–GdziejesteśFilipie?
Lagarderpodałjejrękę,którąprzycisnęładoserca.